Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Swanicoco, Black Yeast Fermentation Luminous Ampoule - Odżywcza ampułka wygładzająca, silnie rozświetlająca cerę



Hej dziewczyny,

Wierzcie bądź nie, ale jestem ogromną fanką luksusowych serii kosmetyków wydawanych przez różne marki, a jeśli do tego są jeszcze całkowicie naturalne to już w ogóle jestem zachwycona. Gdy mam taką możliwość to staram się po nie sięgać jak najczęściej bo sprawia mi to wiele frajdy.

Jednym z takich kosmetyków jest ampułka z zawartością czarnego grzyba drożdżopodobnego koreańskiej marki Swanicoco. Poprzednia ampułka, którą od nich testowałam wywarła na mnie świetne wrażenie, dlatego poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Czy drożdżowa ampułka podołała zadaniu? Czy właściwości które obiecuje producent, rzeczywiście są zauważalne? Jeżeli chcecie dowiedzieć się o niej więcej to zapraszam do czytania!

Co o kosmetyku pisze producent?




Swanicoco, Black Yeast Fermentation Luminous Ampoule - Odżywcza ampułka wygładzająca, silnie rozświetlająca cerę

Specjalistyczny preparat o działaniu przeciwstarzeniowym, którego bazą jest wyciąg z fermentowanej soi, jemioły pospolitej, ekstrakt z fermentowanego korzenia trawy azjatyckiej oraz czarnego grzyba drożdżopodobnego. Taka kompozycja pozwala na intensywne nawilżenie nawet najbardziej wrażliwej cery.

Dzięki fermentowanym składnikom ampułka ma szansę zadziałać w głębszych warstwach skóry przez co skuteczniej stymuluje procesy regeneracyjne. Ekstrakt z czarnego grzyba wykazuje działanie antyoksydacyjne, przeciwzmarszczkowe oraz rozjaśniające. Wyciąg z korzenia trawy azjatyckiej przedłuża nawilżające działanie kosmetyku. Ampułka stosowana regularnie poprawia koloryt skóry, jędrność i jej elastyczność. Wzmocniony płaszcz hydrolipidowy chroni przed zanieczyszczeniami, promieniowaniem UV i innymi, niekorzystnymi dla skóry czynnikami środowiskowymi.

INCI:
Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Aureobasidium Pullulans Ferment Extract, Rehmannia Chinensis Root Extract, Eclipta Prostrata Extract, Artemisia Princeps Leaf Extract, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Tocopherol.




        Moja Opinia







Opakowanie

Myślę, że sam fakt iż ampułka ta pochodzi z luksusowej serii kosmetyków marki Swanicoco do czegoś jednak zobowiązuje, zwłaszcza jeśli mowa o szacie graficznej i powiem wam jedno - spełnia ona każde kryterium (zwłaszcza pod względem wizualnym) ekskluzywnego produktu z wyższej półki. Tym razem producent postawił na połączenie czerni ze złotem. Mamy tu do czynienia z przepychem i już na pierwszy rzut oka widać że nie jest to kosmetyk tani. Bardzo sobie cenię markę za to, że w swoim asortymencie posiadają kosmetyki z szerszego przedziału cenowego, tak aby każdy znalazł coś dla siebie bo wiele koreańskich firm jest pod tym względem dosyć jednorodnych i albo zalicza się do grona tych z niższej, albo wyższej półki cenowej, natomiast Swanicoco znajduje się gdzieś po środku.

Opakowanie ampułki jest bardzo zbliżone do tego, które opisywałam wam przy okazji recenzowania wersji imbirowej z drobinkami złota, a różni się jedynie zestawieniem kolorów. Solidne, kartonowe opakowanie zewnętrzne w którym osadzony jest kosmetyk ma podłużny, prostokątny kształt i jest w ciepłym, brązowym kolorze, z widniejącymi złotymi elementami o zgaszonej barwie na górnej i wewnętrznej części wieka, a także na jego odwrocie. Znajdują się tam między innymi informacje na temat głównych funkcji kosmetyku, oraz jego pełnego składu, co w przypadku koreańskich kosmetyków ma miejsce naprawdę rzadko. Zauważyłam że akurat ta seria ampułek je posiada, niezależnie od tego po którą sięgnięcie, więc za to ogromny plus ponieważ tłumaczenie składów z koreańskiego do najłatwiejszych nie należy. Wiele produktów które nie są jeszcze tak popularne w Korei nie ma informacji o angielskim składzie nawet na oficjalnej stronie producenta, a jeśli jest zamieszczona to najczęściej w obcym języku, innym niż angielski. Ogólnie, zewnętrzne opakowanie ampułki jest naprawdę dobrze wykonane - kartonowa tektura jest nieco grubsza niż zazwyczaj, przez co się nie zgina i wraz z upływem czasu nadal wygląda bardzo estetycznie. Opakowanie czerwonej ampułki zachowałam do dziś i w ogóle nie zmieniło się od czasu otwarcia.

Po zdjęciu górnego wieka, ukazuje nam się wnętrze wyłożone aksamitnym w dotyku materiałem o satynowym połysku - oczywiście także w kolorach zgaszonego złota, tak aby odpowiadało zewnętrznym zdobieniom, a w specjalnie wyprofilowanym zagłębieniu osadzony jest kosmetyk. Wygląda to bardzo zjawiskowo i naprawdę nie trudno stwierdzić, że mamy do czynienia z wyjątkowym produktem.

Ampułka wykonana jest z przeźroczystego plastiku, który imituje poniekąd szkło, wewnątrz którego znajduje się jeszcze jedna warstwa, tym razem kolorowa - odcień chłodnego złota, przechodzi stopniowo w coraz to ciemniejsze barwy, od brązu aż do całkowitej czerni. Dzięki satynowemu połyskowi, mamy wrażenie że jest to płynna ciecz, jednak w rzeczywistości to tylko złudzenie i nie mamy wglądu w środek ampułki przez co niemożliwym jest ocena aktualnego zużycia produktu znajdującego się wewnątrz. Na podstawie tego, na jak długo wystarczyła mi wersja czerwono złota mogę jedynie przewidywać na jak długo wystarczy opisywana ampułka Black Yeast, ale to oczywiście zależy od częstotliwości jej stosowania. Początkowo nakładałam ją każdego dnia, a po miesiącu, już tylko kilka razy w tygodniu żeby podtrzymać efekty. Przy takim użytkowaniu, ampułka o pojemności 40 ml powinna bez problemu wystarczyć na jakieś trzy, góra cztery miesiące stosowania.

Górna część ampułki wykonana jest z połyskującego, złotego plastiku i w tym samym kolorze jest również odkręcany aplikator z pompką. Aby nabrać ze środka ciecz należy nacisnąć wbudowany przycisk. Pipeta napełnia się tylko do 1/3 swojej maksymalnej objętości - dla mnie to nieco irytujące bo aby pokryć dokładnie cerę to potrzebuję powtórzyć tą czynność kilka razy, bo jedna porcja to dla mnie stanowczo za mało. U wylotu wbudowany jest koreczek, przylegający do wewnętrznych ścianek pipety, który zdejmuje nadmiar produktu i zapobiega ewentualnemu kapaniu, chociaż w tym przypadku to rozwiązanie średnio się sprawdziło ponieważ ciecz tak czy inaczej ma na tyle specyficzną konsystencje że spływa i brudzi, ale o tym poczytacie za chwilę.

Trochę żałuję, że ampułki z tej serii nie posiadają żadnego zabezpieczenia, które trzeba usunąć przed pierwszym otwarciem jak folia ochronna czy naklejka bowiem przy tak wysokich cenach za produkt, wolałabym mieć całkowitą pewność że otrzymałam nowy i nieużywany. Gdyby producent wprowadził taką zmianę, to z pewnością wyszłoby mu to na duży plus!







Konsystencja

Być może na zdjęciach konsystencja wydaje się być bardzo zwyczajna, ale uwierzcie - w rzeczywistości jest całkowicie inaczej. Niby wodnista, ale ma w sobie odrobinę wyczuwalnej tłustości przez co zachowuje się poniekąd jak kwas hialuronowy przynajmniej pod względem tekstury. Jest przy tym bardzo śliska, wręcz śluzowata i mocno ciągnąca... wygląda to dosyć obrzydliwie i przywodzi mi na myśl śluz ślimaka w czystej postaci. Właśnie przez to kosmetyk ten łatwo zabrudza otoczenie, bo po wyjęciu pipety z opakowania, nieznaczna ilość spływa, a że ma bursztynowo brązowe zabarwienie, to pozostaje widoczna na mojej białej umywalce. Nie jest to duży problem bo łatwo się zmywa, ale warto wziąć to pod uwagę aby nie zabrudzić ubrania.

Ampułka wchłania się po mniej więcej 5-10 minutach i pozostawia po sobie warstwę okluzyjną, która jest dosyć tłusta, ale jednocześnie nieobciążająca. Początkowo obawiałam się, że może być dla mnie zbyt treściwa ponieważ przez cały czas utrzymuje się na skórze i jest wyczuwalna, jednak nic takiego nie miało miejsca i pełni ona po prostu funkcję umożliwiającą kosmetykowi dogłębne nawodnienie skóry i zatrzymanie w niej nawilżenia poprzez zapobiegnięcie nadmiernego odparowania wody z jej powierzchni. Wbrew pozorom wykończenie jakie pozostawia nie jest bardzo błyszczące, a raczej naturalne więc osoby z cerą suchą mogą z powodzeniem stosować ją także na dzień pod makijaż.

Od razu po aplikacji, dzięki specyficznej konsystencji skóra wygląda niczym zroszona drobną mgiełką, jednak bez uczucia wilgoci, tylko zamiast tego natłuszczenia. Widać to dopiero po przyjrzeniu się z bliska i efekt ten zanika wraz ze stopniowym wchłanianiem się kosmetyku. Dzięki swojej śliskiej konsystencji produkt naprawdę mega dobrze i łatwo się rozprowadza. Mam wrażenie że od razu po nałożeniu skóra wygląda na nieco bardziej brązową - w końcu w składzie jest słynny Bhringaraj, jednak ostatecznie efekt ten stopniowo zanika wraz z wchłanianiem się produktu.

Zapach ampułki jest delikatnie wyczuwalny, ale jednocześnie można bez problemu rozróżnić w nim charakterystyczną ziołową nutę, z domieszką czegoś ciepłego. Mi kojarzy się z anyżem, chociaż nie ma go w składzie, więc to zapewne zasługa połączenia jemioły z ecliptą.







Skład

Skład to chyba główny czynnik dla którego zdecydowałam się przetestować tą ampułkę, ale nie bez znaczenia pozostaje również fakt że pozostałe kosmetyki z luksusowej linii Swanicoco wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Poprzeczka zawieszona była dosyć wysoko dlatego zastanawiałam się czy ampułka z zawartością ciemnych, fermentowanych drożdży podoła zadaniu. Jak się okazało nie ustępuje swoim poprzednikom nawet na krok i to nie tylko pod względem genialnego działania, ale także świetnego i w pełni naturalnego składu bez ani jednej substancji syntetycznej.

W zasadzie od początku, do końca składu mamy same wyciągi roślinnej w różnej postaci. Zaczynając od początku, w kosmetyku znajdują się takie substancje jak Fermentowany Ekstrakt z Jemioły Pospolitej która wykazuje działanie dezynfekujące i przeciwzapalne. Łagodzi podrażnienia, a także odświeża skórę, nadaje się do stosowania w przypadku zmian trądzikowych oraz skóry borykającej się z łojotokiem. Następnie Fermentowany Ekstrakt z Korzenia Trawy Azjatyckiej (Imperata Cylindryczna) wykorzystywany w kosmetykach jako składnik o przedłużonym działaniu nawilżającym przez wzgląd na swoje właściwości chroniące przed wysuszeniem, Fermentowany Ekstrakt z Soi pobudzający produkcję kolagenu w skórze, silny antyoksydant o łagodzącym działaniu przeciwzapalnym który stymuluje regenerację naskórka, Fermentowany Wyciąg z Grzyba z rodzaju Aureobasidium Pullulans czyli czarne drożdże o których wspomina producent, Wyciąg z Korzenia Chińskiej Rehmanni który od wieków stosowany jest w chińskiej medycynie tradycyjnej jako środek o bardzo wszechstronnym działaniu, między innymi zwalczający infekcje bakteryjne i grzybicze, Ekstrakt z Eclipty Prostratej o działaniu silnie regenerującym i antyoksydacyjnym dzięki zawartości witaminy C, goi stany zapalne skóry i łagodzi podrażnienia, zalecany przy cerze trądzikowej. Ekstrakt z Liści Artemisia Princeps inaczej nazywanej Japońską Bylicą która wykazuje działanie antyoksydacyjne oraz przeciwzapalne, Ekstrakt z Korzenia Lukrecji o silnym działaniu nawilżającym i kojącym skórę a także zmniejsza zaczerwienienia i wzmacnia naczynka krwionośne. Dzięki właściwościom bakteriobójczym przyspiesza gojenie wyprysków oraz ran. Ostatnią substancją w składzie jest Tokoferol czyli nic innego jak Witamina E o działaniu antyoksydacyjnym, odżywczym oraz konserwującym.

Skład jest wzorowy i naprawdę nie ma się do czego przyczepić ponieważ nie znajdziemy tutaj ani jednej kontrowersyjnej substancji syntetycznej.







Działanie

Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie że moja relacja z tą ampułką jest bardzo zawiła i skomplikowana. Dlaczego? Już wam tłumaczę.

Początkowo sprawdzała się wyśmienicie - wykazywała głównie bardzo silne właściwości nawilżające oraz renatłuszczające (bez uczucia obciążenia) i szczerze byłam zaskoczona bo po raz pierwszy miałam do czynienia z ampułką która tak silnie oddziaływałaby akurat w tym zakresie dlatego bez zająknięcia poleciłabym ją głownie osobom które borykają się z przesuszoną cerą, ale nie tylko bo oprócz tego świetnie odżywiała skórę pozostawiając ją ekstremalnie wygładzoną i mięciutką. Przy regularnym stosowaniu cera stała się świetlista, pełna blasku, jej koloryt wyrównany, a dzięki właściwościom regeneracyjnym drobne, ciemniejsze przebarwienia po wypryskach także stawały się stopniowo mniej widoczne, aż do momentu gdy całkowicie zanikały. Dodatkowo, ampułka sprawiła że cera stała się bardziej jędrna, napięta i elastyczna - mimo ciężkiego okresu grzewczego i mrozu nie było mowy o pojawieniu się jakichkolwiek suchych skórek czy linii mimicznych na czole, dlatego sądzę że kosmetyk ten może całkiem nieźle radzić sobie również z niwelowaniem zmarszczek i zmniejszaniem ich widoczności. Dzięki dużej zawartości składników pochodzenia fermentacyjnego, ampułka wykazuje silne właściwości antyoksydacyjne, a co za tym idzie również przeciwstarzeniowe.

Ale teraz czas na ciemną stronę medalu, a raczej nieporozumienie związane z jej stosowaniem - po mniej więcej trzech tygodniach zaczęły pojawiać mi się pojedyncze, drobne wypryski (coś jak wysypka), które są charakterystyczne dla zapychających kosmetyków wykazujących działanie komedogenne. Byłam bardzo zdziwiona bo kosmetyk ten nie ma w składzie substancji które mogłyby wykazywać takie skutki uboczne, wiec stwierdziłam że być może to przejściowa reakcja mojej skóry jak to często się również dzieje przy kosmetykach z zawartością mucyny ślimaka.

Sytuacja przez jakiś czas nie ulegała zmianie, aż w końcu zdecydowałam się odstawić ampułkę i kilka dni po tym wysypało mnie na amen. Moja skóra twarzy już od dawna nie wyglądała tak źle i na początku nie mogłam dojść do tego co się dzieje, jednak potem przypomniałam sobie że przecież w tym samym czasie brałam również dosyć mocny antybiotyk i skojarzyłam że to on może dawać takie efekty. Kiedy zaczęłam szukać w tym temacie więcej informacji, to doszłam do wniosku że winny jest nie kosmetyk, a lek i jest to typowa alergia polekowa bowiem wysyp nie ograniczył się jedynie do cery gdzie kosmetyk stosowałam, ale także szyi i ramion - a tam nie nałożyłam go ani razu.

Tak więc gdy moja cera całkowicie się wyleczyła to postanowiłam dać ampułce drugą szansę i nieśmiało powróciłam do jej stosowania. I wiecie co? Ogromnie się cieszę, że z niej nie zrezygnowałam bo rzeczywiście okazało się, że nie miała nic wspólnego z negatywną reakcją mojej skóry dlatego w ostatecznym rozrachunku to kolejny, świetny i trafiony kosmetyk marki Swanicoco. Nie zauważyłam żeby wpływała na zmniejszenie częstotliwości pojawiania się wyprysków, ale też tego od niej nie oczekiwałam i naprawdę po takiej przygodzie jestem wystarczająco wdzięczna że nie powoduje nasilenia ich występowania, a jest pod tym względem po prostu neutralna.







Podsumowanie

W wakacyjnej paczce ze Swanicoco znalazło się kilka bubli, które nieco podkopały moją wiarę w markę - tak, mowa o kremach z filtrem które wam niedawno opisywałam. Jak widać w każdej rodzinie, bez znaczenia jak znamienitej - zdarza się czarna owca i tak też było w przypadku mojej ukochanej, koreańskiej marki Swanicoco, dlatego jestem mega szczęśliwa że kolejna z ich luksusowych ampułek tak dobrze się u mnie spisała nie zawodząc mnie, choć nie do końca dedykowana jest mojej mieszanej cerze.

Nie wykazuje żadnych właściwości antybakteryjnych czy ściągających dlatego bardzo fajnie sprawdza mi się jako uzupełnienie standardowej pielęgnacji aby przywrócić skórze blask i sprężystość w okresie jesienno-zimowym gdy ma skłonność do bycia bardziej suchą i poszarzałą. Ampułka nie należy do najtańszych bo to w końcu ekskluzywna seria, jednak jak najbardziej jest warta swojej ceny i jeśli borykacie się ze zmęczoną, poszarzałą skórą bez blasku to bardzo wam ją polecam! Jeśli chodzi o pewne i zweryfikowane miejsca, to na chwilę obecną ampułkę możecie dostać jedynie w sklepie Korea Depart w cenie 45 USD, czyli za około 170 zł. Koszt wysyłki nie jest tam najniższy i naliczany jest w zależności od wagi zamówienia (zaczyna się od 8 USD) ale za to ceny wielu produktów są znacznie zaniżone - możecie sprawdzić go w zakładce Shipping Cost.




         Zalety                                                                 Wady

- Szata graficzna                                          - Średnia wydajność
- Naturalny skład                                         - Pozostawia wyczuwalną warstwę okluzyjną
- Zapach                                                       - Śluzowata i ciągnąca się konsystencja, trudna w aplikacji
- Pojemność                                                 - Dostępność
- Nie testowana na zwierzętach
- Bardzo łatwo rozprowadza się na skórze
- Bardzo intensywnie nawadnia oraz nawilża cerę
- Renatłuszcza skórę bez uczucia obciążenia
- Nie zapycha, nie powoduje wysypu
- Łagodzi podrażnienia i stany zapalne
- Bardzo intensywnie wygładza oraz odżywia,
  sprawiając że skóra staje się miękka i przyjemna w dotyku
- Wyrównuje oraz nieznacznie rozjaśnia ogólny koloryt skóry
- Bardzo intensywnie rozświetla oraz dodaje cerze blasku
  i witalności
- Dzięki silnym właściwościom regeneracyjnym likwiduje
  ślady po wypryskach
- Poprawia elastyczność, jędrność oraz napięcie skóry
- Zapobiega powstawaniu suchych skórek oraz linii
  mimicznych na skutek przesuszenia

MOJA OCENA:



Dajcie mi znać dziewczyny, czy stosujecie w swojej pielęgnacji kosmetyki typu ampułka, a jeśli nie to po jakie najczęściej sięgacie? Czy zimą również musicie przywiązywać większą wagę do nawilżenia waszej cery? Co myślicie o jej całkowicie naturalnym składzie? :)






This post first appeared on Sakurakotoo, please read the originial post: here

Share the post

Swanicoco, Black Yeast Fermentation Luminous Ampoule - Odżywcza ampułka wygładzająca, silnie rozświetlająca cerę

×

Subscribe to Sakurakotoo

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×