Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

5 things which still are my favourite.

Witajcie kochani,

Jako, że w ostatnim roku miałam sporo pytań, dlaczego piszę po angielsku a nie po polsku, postanowiłam wrócić do naszej kochanej polszczyzny na blogu. Mam nadzieję, że w taki o to sposób poznacie mnie bardziej, bo czasem po angielsku ciężko było zażartować w mój charakterystyczny sposób.

Wracając jednak do dzisiejszego postu, kiedy w grudniu siedziałam na blogu i zastanawiałam się co poprawić, co zmienić, zajrzałam do sekcji – lookbook i dotarło do mnie, że mimo upływających lat, w mojej szafie nadal są rzeczy, które bez zająknięcia mogę wymienić jako moje ulubione. Jestem osobą, która akurat nie niszczy rzeczy (niestety nie mogę tego powiedzieć o butach), dlatego do mojej głowy wpadł post o tej tematyce, w końcu każda z nas ma swoich faworytów, i choć są to znoszone spodnie dresowe, bądź sweter wydziergany przez babcię to za żadne skarby nie chcemy się tego pozbyć. Do moich faworytów mogę zdecydowanie zaliczyć marynarki zakupione w lumpeksie, kapelusze, najcieplejszy sweter w szafie oraz szarą, mini torebkę, którą chętnie pokazuje na blogu.

Dla mnie jest to marynarka, choć fachowo zapewne powinnam napisać narzutka. Początkowo myślałam sobie – nieh, to chyba nie jest mój kolor, jednak im dłużej miałam ją w szafie tym bardziej skradła moje serce. Uwielbiam nosić ją w letnich stylizacjach, ale równie dobrze sprawdza się w zimowej scenerii.


Pamiętam jakby to było dziś, ta reakcja osób, kiedy mówiłam im, że tą marynarkę kupiłam dosłownie za grosze w lumpeksie. Mimo, że z marynarkami w print ciężko trafić w panującą modę, tej rzeczy nie jestem w stanie wyrzucić. Uwielbiam jej uniwersalność, świetnie spisuje się również podczas mrozów, w połączeniu z zwykłym czarnym półgolfem.


Będąc dalej w tematyce ciuchów, ten sweter również został zakupiony w lumpeksie i nadal jest to jeden z moich najcieplejszych swetrów w szafie. Jeśli chodzi o tą część garderoby, wolę jednak stawiać na szarości, jak zawsze kolor uniwersalny, który sprawdzi się idealnie do klasycznych czarnych spodni, jak również do ananasowych leginsów. Ahh gdzie te czasy kiedy na dworze było biało?


Mini torebka z sammydress, coś ostatnio sporo szarości w mojej szafie, jednak ta torebka szybko skradła moje serce. Fakt, nie włożę tam parasolki i innych potrzebnych rzeczy, aby przetrwać cały dzień poza domem, jednak dalej towarzyszy mi podczas wypadów na miasto.
Na koniec oczywiście, że wrzucam kapelusz. To chyba już mój znak rozpoznawczy. Ostatnio nawet częściej na mojej głowie na blogu, niż jakieś nowe ciekawe stylizacje. Ale nic nie mogę na to poradzić, że kapelusz to mój ulubiony dodatek. A w kolorze wiśni – dodatek idealny.

Na dziś to tyle… mam nadzieję, ze post przypadł wam do gustu i widzimy się już niebawem.



This post first appeared on Mimundonormal, please read the originial post: here

Share the post

5 things which still are my favourite.

×

Subscribe to Mimundonormal

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×