Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Urodzinowy obowiÄ…zek na emigracji

Życie na emigracji w Wielkiej Brytanii to dla wielu konieczność - dla innych jednak przyjemność – dostosowania się do miejscowych obyczajów. Jednym z odpowiedników naszego ludowego „zastaw się, a postaw się” jest zwyczaj organizowania corocznych urodzin dla dzieci, koniecznie z maksymalnym gronem rówieśników i w wynajętym miejscu. Bez liczenia się z kosztami.

Owszem, nie tylko na Emigracji, ale i w Polsce, urodziny mamy co roku. Pewnie każdy przyjmuje systematycznie jakieś życzenia. Na 15., 18. 21. i któreś tam jeszcze urodziny robi się coś większego. No i tutaj nie ma imienin – trzeba je więc czymś zastąpić.

Jednak tu nie chodzi o jakiekolwiek przyjęcie, poczęstunek. Obowiązkiem jest wynajęcie czegoś i zaproszenie najlepiej całej klasy, plus grona znajomych spoza niej.
Pomysły są różne: małpie gaje, imprezy na basenie, na lodowisku, autobus z grami komputerowymi, wynajęcie sali i do niej animatora itp. itd. Coś zrobić trzeba. Przecież nas też zaprosili.
Brak tymczasem pomysłów. Zwłaszcza w klasach późniejszych. Wszystko już było. A przecież wyścig trwa.

Nie przyjmować zaproszeń i samemu nie chodzić? Ale jak wytłumaczyć to dziecku? Trzeba brać w tym udział. Cóż z tego, że ojciec jednego dziecka jest prawnikiem lub lekarzem i wywalenie 500 funtów, to dla niego pryszcz, a matka innego jest sprzątaczką? Ta brytyjska zrobi imprę na kredyt. Ta polska też wcześniej czy później pójdzie w jej ślad. Odejmie dziecku/dzieciom z wakacji, pojadą i tak jak zwykle do babci na wieś.

To byłoby za mało
Jest jeszcze drobny problem dla otoczenia. 30 dzieci dzielone na 52 tygodnie, minus wakacje i tych paru, którzy jednak się wyłamią – jakby nie patrzeć wyjście jest co chwilę. Konieczność kupienia prezentu (najlepiej innego niż tydzień temu), jazdy nie wiadomo gdzie, czasami przeorganizowania czasu – nie każdy pracuje od poniedziałku do piątku od 9 do 3. No... tzn. ci, których na to zawsze stać często tak pracują.

To coś jak święta, po których człowiek jest zmęczony i chciałby już codzienności. Choć pewnie inni, którzy lubią się pokazać, dzięki temu i po to. żyją. Im z tym dobrze.


This post first appeared on Na Zesłaniu, please read the originial post: here

Share the post

Urodzinowy obowiÄ…zek na emigracji

×

Subscribe to Na Zesłaniu

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×