Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Być autorytetem i mieć autorytet



Brytyjczycy, choć szczycą się swoimi tradycjami demokratycznymi, to jednak społeczeństwo przyzwyczajone jest do posłuszeństwa. Wszak „winner takes all”. Również robione jest w balona za pomocą mechanizmów demokracji pośredniej i bezwiednie akceptujące ten stan.

Spotkałem się niedawno z wyjaśnieniem pewnego Brytyjczyka na temat dlaczego Hiszpanie tak ulegają władzy, czy też raczej dyktatowi instytucji oficjalnych. Po angielsku „authorities”. A ulegają im dlatego, że podlegali przez kilkadziesiąt lat dyktaturze (gen. Franco).

Przyczepiłem się jednak do słowa „autorytety” w jego angielskim rozumieniu. No bo w innych językach słowo "autorytet" nie jest synonimem słów "instytucja", "decydent" itd. (tylko dlatego, że znajduje się na jakimś szczeblu władzy). Oni ten autorytet mogą mieć – a mogą nie mieć. Na autorytet trzeba sobie zapracować.

Tymczasem u Anglików te dwie rzeczy są połączone. Wydaje się więc, że za pomocą słowotwórstwa daje się tu instytucjom więcej władzy, no bo automatycznie więcej uznania. Wszak ktoś, kto jest autorytetem, to i ma autorytet. Wypada go słuchać.

Oczywiście mamy tu też zasadę, że „zwycięzca bierze wszystko”. W Polsce też by tak niektórzy chcieli – wygrali wybory, to mogą robić, co chcą.

U Brytyjczyków obserwujemy niezdarne próby ustąpienia trochę pola demokracji lub zachowania jednak jej pozorów. Na szczeblu ogólnokrajowym, to nieudane referendum. Ludzie podjęli decyzję, która może być dla nich i dla kraju katastrofalna w skutkach. Wygląda na to, że teraz pewna część z nich zmieniła zdanie i chciała by zmiany tej decyzji. Niestety, jest już za późno. Zresztą, jakby organizować kolejne referendum, to przecież „autorytety” by się ośmieszyły.

Na niższym szczeblu decyzje lokalnych councilów wydają się nieubłagane i nie zmienialne. Nawet nie szermują tym hasłem „winner take all”, tylko aby uzasadnić swoje posunięcia bazując na zasadach demokracji, organizują „konsultacje społeczne”. Tyle, że co zaplanowały przeprowadzają bez względu na ich wynik...
„No czego chcecie, przecież były konsultacje” - odpowiadają, kiedy ktoś dalej protestuje, jak mu coś zburzą lub postawią albo podniosą trzykrotnie opłaty za parkingi. Uzasadnieniem dla wykonywania zamierzeń do końca jest na tym etapie już sam fakt, że konsultacje były, a nie ich treść.




This post first appeared on Na Zesłaniu, please read the originial post: here

Share the post

Być autorytetem i mieć autorytet

×

Subscribe to Na Zesłaniu

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×