Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Nadmierna higiena – czy „częste mycie skraca życie”?

Chyba każdy zna to powiedzenie. Jest stare jak świat, ale jak to mówią „przysłowia mądrością narodu”. I również w tym powiedzeniu jest trochę prawdy. W obecnych czasach człowiek bardzo dba o czystość, żyje wręcz w sterylnych warunkach. Ani to dobrze, ani źle – jak wiadomo, nadmiar szkodzi. Wszystkiego. Także nadmierna higiena może być niebezpieczna. Chcesz wiedzieć dlaczego?

 

 

Mam nadzieję, że nie pomyślisz sobie teraz, że jestem jakimś brudasem, nawołującym do wkładania palców do buzi Zwróć jednak uwagę na swoje otoczenie – jest czyste, prawda? Spójrz jak to było kiedyś.

Jak to było dawniej

Nasze babcie i dziadkowie wyjmowali marchew prosto z gleby, otrzepywali z resztek ziemi i jedli. Zajmowali się gospodarstwem, mieli kontakt ze zwierzętami, wywozili gnój i spali w szopie z krowami. Nikt nie przejmował się tym, że dziecko bawi się na podwórku i wkłada palce do buzi. Ani tym bardziej tym, że ktoś ma lekki katarek. Powinien zostać w domu? A skąd, przecież jest tyle roboty! Nikt nie pomyślałby, żeby nie posłać dziecka do szkoły, bo jest „sezon na grypę” i jeszcze się zarazi.

Dawniej nie myto rąk płynem antybakteryjnym, ani nie odkażano zabawek małego dziecka. Zresztą, dziecko bawiło się na zewnątrz, ciężko więc odkażać kamienie, albo drzewa…

Człowiek w ciągu swojej ewolucyjnej historii nieustannie był narażony na kontakt z drobnoustrojami, które z czasem zostały uznane przez organizm jako nieszkodliwe. Stymulowało to układ odpornościowy do ciągłej pracy i uczenia się, które bakterie są niegroźne, a z którymi należy nauczyć się walczyć. I ludzie chorowali tak jakby mniej. Dlaczego? Bo mieli dobrze rozwinięty i sprawnie działający układ odpornościowy.

Brak kontaktu z bakteriami

Obecnie jest zupełnie inaczej. Bardzo dbamy o higienę, naukowcy twierdzą, że aż za bardzo. W krajach wysokorozwiniętych obserwuje się spadek zachorowań na różnego rodzaju infekcje, ale wzrost przypadków chorób alergicznych i autoimmunologicznych. Nasz organizm na co dzień ma bardzo mały kontakt z bakteriami – myjemy ręce kilkanaście lub kilkadziesiąt razy dziennie, do sprzątania mieszkania używamy silnie dezynfekujących płynów antybakteryjnych, wszystko musi być wypucowane na glanc, a przy tym… pozbawione większości bakterii. Zresztą, boimy się ich i wystrzegamy jak ognia, traktując jako coś groźnego. Tymczasem, badania dowodzą, że nadmierna higiena i sterylność szkodzą i upośledzają nasz układ immunologiczny.

Przyjrzyjmy się zachowaniu dzieci – często nieświadomie wkładają one palce do buzi. Rodzice próbują ich tego oduczyć, karcą je za to. A dziecko nie wie, dlaczego to robi, jednak jego organizm wie – w ten sposób poznaje nowe bakterie i uczy się z nimi walczyć. Rozbudowuje swoją bazę wiedzy na temat różnych drobnoustrojów po to, aby wzmocnić układ odpornościowy. Badania wskazują, że dzieci mieszkające na wsi, albo chociaż mające rodzeństwo, czy zwierzę w domu, mają lepiej rozwinięty system immunologiczny i rzadziej chorują na alergie. Mogłoby się wydawać wręcz odwrotnie – przecież są bardziej narażone na kontakt z bakteriami. I właśnie dlatego chorują mniej! Zresztą nie tylko jako dzieci, ale także jako osoby dorosłe, bowiem to, czego nasz układ odpornościowy nauczył się za młodu, wykorzystuje przez całe życie.

Nie jestem rodzicem, ale wiem, że niektóre mamy (i ojcowie też) trzymają swoje dzieci pod sterylnym kloszem: dezynfekują zabawki, sprzątają mieszkanie pięć razy dziennie, nie wypuszczają z domu, gdy tylko dziecko pociągnie nosem, albo gdy na zewnątrz zrobi się zimniej. Gdy taki maluch podrośnie i idzie do przedszkola, jego układ odpornościowy przeżywa szok – tyle nowych bakterii wokół, a jego nikt nie nauczył jak ma sobie z nimi radzić! Nic dziwnego, że dziecko łapie infekcję za infekcją – po prostu nie nabyło odporności.

Uśpiony układ odpornościowy

Jeśli nie mamy kontaktu z bakteriami (a raczej mamy, ale bardzo ograniczony), nasz układ odpornościowy zaczyna się nudzić i… zasypia. Nie dostaje bowiem bodźców z zewnątrz, nie dostarczamy mu nowego materiału do nauki, a więc popada w letarg, co może być bardzo niebezpieczne.

Czasem nasz system immunologiczny jest tak „znudzony”, że wymyśla sobie zajęcia. Zaczyna wtedy szukać wrogów w swoich własnych komórkach, niszcząc je i doprowadzając do powstawania chorób autoimmunologicznych, takich jak cukrzyca typu I, stwardnienie rozsiane, czy choroba zapalna jelit.

Taki znudzony układ odpornościowy nie prowadzi do niczego dobrego – może zacząć niszczyć również „dobre” bakterie, występujące w organizmie, np. te, zasiedlające nasze jelita. A, jak to się często ostatnio mówi, od stanu bakterii w jelitach zależy zdrowie całego organizmu. Ale to dość rozległy temat, o którym na pewno niebawem napiszę. Na chwilę obecną musi wystarczyć fakt, że upośledzenie bakterii jelitowych, a w konsekwencji zapalenie jelita, zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory.

Jest jeszcze jedna ważna konsekwencja uśpionego układu odpornościowego – w przypadku, gdy zaatakują go bakterie, czy wirusy, nie będzie on gotowy do obrony. Nie będzie miał również narzędzi, ani należytej wiedzy, żeby zniszczyć choróbsko. A zanim je znajdzie i się „rozkręci”, szkodnik może już się zadomowić w naszym organizmie.

Nadmierna higiena przyczyną alergii?

Zdaniem naukowców, nadmierna higiena i sterylność ma duży związek z występowaniem alergii. Jestem pewna, że w swojej rodzinie macie co najmniej jedną osobę, która jest na coś uczulona. Osobiście znam bardzo niewielu ludzi, którzy nie są alergikami – sama do nich należę, a przynajmniej na razie nic mi nie wiadomo o tym, że mój organizm nie toleruje jakiegoś pokarmu, pyłku, albo sierści jakiegoś zwierzątka. Alergie są obecnie istną plagą!

Często przyczyną powstania alergii jest brak kontaktu z alergenami. Jednak winien jest nie tylko brak wiedzy ze strony naszego systemu immunologicznego, ale także fakt, że czasem coś mu się „pomyli” i zaczyna atakować białka, od tysięcy lat występujące w roślinach. Czasem nasz znudzony układ odpornościowy w kontakcie z tymi białkami produkuje przeciwciała, odpowiedzialne za zwalczanie pasożytów. W podrażnionym organizmie dochodzi do nieprzyjemnych objawów (kichania, kataru, łzawienia) przy kontakcie z alergenem.

Nadmierna higiena a nowotwory

Jak pisałam wyżej, konsekwencją niszczenia „zdrowych” bakterii w naszym organizmie może być powstawanie nowotworów. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, potwierdzający związek między zbytnim dbaniem o czystość a zachorowaniami na raka.

Brak stymulacji układu odpornościowego i jego uśpienie, powodują jego nieprawidłowe działanie. Przykładem może być przedstawiony wyżej proces reakcji układu immunologicznego na białka i powstawanie alergii – nasz układ odpornościowy po prostu nieprawidłowo interpretuje zachodzące w organizmie procesy.

Wielu naukowców potwierdza, że podobna sytuacja jest w przypadku chorób nowotworowych – w sprawnie działającym organizmie i gotowym do obronie systemie odpornościowym, rozwijająca się komórka rakowa powinna być uznana za niebezpieczną i zniszczona. Tymczasem nasz rozleniwiony i niezbyt czujny układ immunologiczny nie wykrywa zagrożenia i pozwala rozwijać się nieprawidłowo zmutowanej komórce, co może stać się przyczyną nowotworu.

Żyj brudniej, jedz czyściej

Zdaję sobie sprawę, że wszystko to może brzmieć dość dziwnie i skomplikowanie – to, czy pozwolimy dziecku wkładać palce do buzi, może mieć wpływ na późniejszy rozwój alergii, czy nowotworu? Tak, bowiem nasz organizm jest bardziej skomplikowany, niż nam się wydaje, działa jak jedna wielka maszyna, w której deregulacja jednej funkcji może doprowadzić do uszkodzenia całego systemu.

Oczywiście, nie chodzi o to, żeby się nie myć albo jeść z podłogi, a raczej o to, żeby zachować umiar. Są również badania potwierdzające, że częste mycie rąk zmniejsza ryzyko zarażenia się, np. grypą. Powinniśmy jednak pamiętać, że sterylne warunki obowiązują w szpitalu, nie w domu.

Wydaje mi się, że dużo bardziej korzystne dla nas będzie większa dbałość o to, czy jedzenie spożywane na co dzień jest „czyste”, to znaczy pozbawione chemicznych dodatków, wzmacniaczy i ogólnie jak najmniej przetworzone. I właśnie na to, co wkładamy do ust, powinniśmy zwracać większą uwagę. Żyjąc „brudniej” mam na myśli niedopuszczanie do niszczenia naszej naturalnej flory bakteryjnej oraz pobudzanie systemu odpornościowego. Co ciekawie, ludzie przywiązują większą wagę do czystego otoczenia, niż do dbania o to, aby paliwo dla naszego organizmu było czyste, a przecież jest ono podstawą jego prawidłowego funkcjonowania.

Niestety, środowisko, w którym żyjemy znacznie różni się od tego, w którym wychowywali się nasi dziadkowie – mamy dużo bardziej skażone powietrze, przetworzoną żywność i toksyczne chemikalia dookoła. Wszystko to wpływa negatywnie na nasz układ odpornościowy, jednak nadmierna higiena jest nie mniej szkodliwa. Jak wszędzie, najlepsza będzie metoda złotego środka – ani za mało, ani za dużo 

Jak jest u Ciebie z tą higieną? Nadmiernie dbasz o czystość? A może w dzieciństwie nie byłeś trzymany pod kloszem i bakterie są Ci niestraszne? Podziel się w komentarzu!

Artykuł Nadmierna higiena – czy „częste mycie skraca życie”? pochodzi z serwisu Naturalnie Niebanalnie.



This post first appeared on Naturalnie Niebanalnie, please read the originial post: here

Share the post

Nadmierna higiena – czy „częste mycie skraca życie”?

×

Subscribe to Naturalnie Niebanalnie

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×