Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Benton, Snail Bee High Content Line cz. I - Skin, Essence and Lotion



Hej dziewczyny,

W dzisiejszym wpisie chciałabym przedstawić wam kilka produktów z linii Snail Bee koreańskiej marki Benton które otrzymałam z internetowego sklepu Jolse.

Jak zapewne zdążyłyście się domyśleć po tytule tego wpisu, główne substancje mające odpowiadać za ich właściwości pielęgnacyjne dla skóry to filtrat ze śluzu ślimaka oraz pszczeli jad. Nie ukrywam, że od bardzo dawna miałam je już na oku przez wzgląd na ich pozytywny odbiór w blogosferze dlatego postanowiłam że w końcu nadszedł czas abym i ja przekonała się na własnej skórze czy są tak dobre, jak się o nich mówi, czy też wręcz przeciwnie i czeka mnie ogromne rozczarowanie.

W tym wpisie pokażę wam tylko trzy pierwsze kosmetyki, jednak ich dobór i kolejność w której są opisane nie jest przypadkowy bowiem właśnie taka zasada ich aplikacji obowiązuje w koreańskim layeringu i jest również zalecana przez producenta. Oczywiście, na potrzeby recenzji każdy z nich testowałam oddzielnie, jednak aby ułatwić wam sprawę to zastosowałam, takie a nie inne rozwiązanie przy tworzeniu wpisu.

Jeżeli jesteście ciekawe, czy ta linia rzeczywiście jest warta wypróbowania i czy opłaca się po nią sięgnąć, to czytajcie dalej!

Co o kosmetykach z linii Snail Bee mówi producent?




Seria kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji każdego rodzaju cery, opartych na bogatej formule, która zawiera wiele naturalnych składników aktywnych.

Śluz ślimaka pomaga w regeneracji komórek skóry, odbudowując i rekonstruując ich uszkodzoną teksturę, zapewniając jednocześnie głębokie nawilżenie. Wygładza blizny, niweluje drobne linie mimiczne i płytsze zmarszczki, a także napina i odświeża cerę. Dodatkowo, pomaga w zwalczaniu niedoskonałości cery.

Jad pszczeli wykazuje działanie porównywalne do działania botoksu. Zwiększa krążenie krwi, ujędrniając i wygładzając przy tym skórę. Ma naturalne właściwości antybakteryjne. Zwalcza trądzik i minimalizuje zaczerwienienia, wyraźnie łagodzi stany zapalne. Sprzyja utrzymaniu równomiernego kolorytu skóry. Apitoksyna zawarta w jadzie pobudza produkcję kolagenu i elastyny. Kolagen wzmacnia tkanki, podczas gdy elastyna to białko, które pomaga skórze pozostać napiętą i odpowiada za jej sprężystość.

Phyto-Oligo - opatentowana formuła zawierająca wyciąg z aloesu i malwy dogłębnie nawadnia skórę, a także łagodzi stany zapalne oraz niweluje uczucie ściągnięcia i dyskomfortu skóry. Niacyna z kolei wzmacnia barierę lipidową naskórka, przez co skóra staje się odporna na działanie szkodliwych czynników środowiskowych. Linia Snail Bee zawiera także komórkowe aktywatory wzrostu EGF. W wyniku ich działania stare i uszkodzone komórki naskórka zastępowane są nowymi. EGF zmniejsza głębokość zmarszczek mimicznych i powierzchniowych. Przy regularnym stosowaniu skóra staje się odmłodzona i rozświetlona.

Produkty marki Benton nie zawierają parabenów, olei mineralnych, alkoholu, sztucznych barwników i substancji zapachowych. Kosmetyki produkowane są małymi partiami, w celu zachowania maksymalnej świeżości. Benton Cosmetics nie testuje na zwierzętach i jako potwierdzenie posiada certyfikat Beauty Bunnies Peta.

Linia Snail Bee zalecana jest zwłaszcza dla cery wrażliwej oraz do cery z niedoskonałościami takimi jak trądzik, blizny, przebarwienia i zaczerwienienia.




INCI:

BENTON Snail Bee High Content Skin
Aqua (Water), Snail Secretion Filtrate, Camellia Sinensis Leaf  Water, Butylene Glycol, Glycerin, Niacinamide, 1,2-Hexanediol, sh-Oligopeptide-1, Bee Venom, Diospyros Kaki Leaf Extract, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Plantago Asiatica Extract, Laminaria Digitata Extract, Ulmus Campestris (Elm) Bark Extract, Pentylene Glycol, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Althaea Rosea Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Betaine, Panthenol, Beta-Glucan, Allantoin, Adenosine, Polysorbate 20, Lecithin.

BENTON Snail Bee High Content Essence
Aqua(Water), Snail Secretion Filtrate, Butylene Glycol, Glycerin, Niacinamide, 1,2-Hexanediol, Aloe Barbadensis Leaf Juice, sh-Oligopeptide-1, Bee Venom, Plantago Asiatica Extract, Laminaria Digitata Extract, Diospyros Kaki Leaf Extract, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Ulmus Campestris (Elm) Bark Extract, Althaea Rosea Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Beta-Glucan, Betaine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Adenosine, Panthenol, Allantoin, Pentylene Glycol, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Polysorbate 20, Lecithin, Arginine.

BENTON Snail Bee High Content Lotion
Aqua (Water), Butylene Glycol, Snail Secretion Filtrate, Glycerin, Cetyl Ethylhexanoate, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Urea, Glyceryl Stearate, Palmitic Acid, 1,2-Hexanediol, Pentylene Glycol, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, sh-Oligopeptide-1, Bee Venom, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Althaea Rosea Root Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Panthenol, Lauric Acid, Myristic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Beta-Glucan, Plantago Asiatica Extract, Diospyros Kaki Leaf Extract, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Ulmus Campestris (Elm) Bark Extract, Laminaria Digitata Extract, Adenosine, Polysorbate 20, Lecithin.




        Moja Opinia


BENTON, Snail Bee High Content Skin







Opakowanie

Toner zamknięty jest w smukłej, wysokiej buteleczce o pojemności 150 ml. Wykonana jest ona z ciemnobrązowego plastiku w zgaszonym kolorze o zmatowionej powierzchni, który na pierwszy rzut oka wydaje się nieprzeźroczysty, jednak w praktyce gdy umieści się butelkę pod światło to można dostrzec jak wiele kosmetyku znajduje się jeszcze w środku, tak więc mamy możliwość monitorowania jego zużycia na bieżąco. Tonik zapakowany jest w kartonowe i bardzo minimalistyczne opakowanie które od razu przywodzi na myśl naturalny i ekologiczny kosmetyk.

W roli aplikatora zastosowano pompkę typu airless, która jest zabezpieczona zdejmowanym wieczkiem. Szczerze mówiąc, jakoś mało mi pasuje do kosmetyku o wodnistej konsystencji, ponieważ nie da się regulować tego jak wiele produktu nakładamy. W prawdzie jedno kliknięcie pompki daje dosyć niedużą ilość, ale nadal dla kosmetyku wodnistego lepszym wyjściem byłoby po prostu bezpośrednie wylewanie go na dłoń po przechyleniu butelki, w której się znajduje.

Tonik uważam za całkiem wydajny. Najczęściej aplikuję go dłońmi - można również na płatek, ale uważam że to niepotrzebne marnotrawstwo kosmetyku. Do dokładnego pokrycia cery potrzebuję pięć objętości pompki. Stosowałam go mniej więcej przez miesiąc i zużycie oceniam na 15-20% także bez problemu wystarczy na dłuższy okres, przy czym  należy pamiętać o tym żeby zużyć go w przeciągu 6 miesięcy od otwarcia, bo mimo dłużej daty ważności zawsze powinien interesować nas symbol PAO i to nim należy się tutaj kierować.







Konsystencja

Nie jestem w stanie powiedzieć wam jaki dokładnie kolor ma ten tonik bo nie odkręcałam buteleczki żeby nie dostało się do środka powietrze (zapewne po to jest pompka) ale po aplikacji na dłoń wydaje się być całkowicie bezbarwny. Wyglądem przypomina zwykłą wodę i naprawdę niczym się nie wyróżnia. Jego formuła jest nietłusta i dosyć szybko się wchłania, jednak mimo tego pozostawia on po sobie cieniutką warstewkę okluzyjną która jest wyczuwalna, ale jednocześnie nie określiłabym jej mianem lepkiej. Gdy dotykam swojej skóry po aplikacji tonera to mam po prostu wrażenie takiego solidnego, nieobciążającego nawilżenia. Innymi słowy nie uważam jej w tym przypadku za wadę bo o ile nie lubię mieć na skórze wyczuwalnego filmu, to w tym przypadku nie jest on tłusty i nie spowodował zapchania skóry oraz wysypu, a za to zabezpiecza ją przed nadmiernym odparowaniem wody i zatrzymuje ją tam gdzie być powinna. Tekstura tego kosmetyku jest na tyle lekka, że bez obaw można zaaplikować go trochę więcej i nie obawiać się przy tym że zadziała na skórę komedogennie.

Co do zapachu to jestem  na maksa rozczarowana bo jest... całkowicie niewyczuwalny. Nie cierpię kosmetyków które są bezzapachowe bo taki zabieg absolutnie nie kojarzy mi się z naturalnością. Lubię czuć ładny aromat gdy coś aplikuję, bo wtedy mam poczucie że na mojej skórze rzeczywiście coś się znajduje, a w tym przypadku czuję się jakbym aplikowała zwykłą wodę.







Skład

Kosmetyki marki Benton wyróżniają się na koreańskim rynku tym, że mają dobre i naturalne składy oraz bardzo niską cenę w stosunku do ich jakości.

Na pierwszym miejscu w składzie tonera mamy wodę, następnie filtrat ze śluzu ślimaka wykazujący bardzo silne właściwości regenerujące i naprawcze dla skóry, a także rozjaśniające, odżywcze oraz nawilżające. Kolejne substancje to tonizujący wyciąg z liści zielonej herbaty o działaniu bakteriobójczym, ściągającym, oczyszczającym oraz łagodzącym, glikol butylenowy ułatwiający przenikanie składników aktywnych w głąb skóry, nawilżająca gliceryna, rozjaśniający niacynamid, konserwant hexanediol, peptydy wpływające na jędrność i poprawę elastyczności skóry, jad pszczeli będący silnym składnikiem przeciwzapalnym i napinającym skórę który redukuje zmarszczki, ekstrakt z hurmy wschodniej będący silnym antyoksydantem o działaniu rewitalizującym, ekstrakt z kory wierzby białej o działaniu ściągającym i złuszczającym martwe komórki naskórka, ekstrakt z babki azjatyckiej, ekstrakt z listownicy palczastej czyli wodorostu o działaniu rewitalizującym, który odżywia, napina i chroni skórę. Inne substancje znajdujące się w składzie to także ekstrakt z kory wiązu pospolitego, glikol pentylenowy pełniący rolę rozpuszczalnika substancji hydrofilowych wykazujący właściwości nawilżające, ekstrakt z owoców sanshoo czyli górskiego pieprzu, ekstrakt z pulsatilla koreana, ekstrakt z brodaczki właściwej, ekstrakt z korzenia malwy różowej, ekstrakt z liści aloesu o działaniu ściągającym i przeciwzapalnym, następnie cztery łagodzące substancje: betaina, pantenol, beta-glukan i alantoina, rozjaśniająca adenozyna, polisorbat 20 jako stabilizator oraz lecytyna o działaniu zagęszczającym i odżywczym.






Działanie

Przyznam szczerze, że bardzo wiele nasłuchałam się o serii z filtratem ślimaka i pszczelim jadem marki Benton, głównie oczywiście w pozytywnych aspektach ale już na wstępnie powiem wam, że mam bardzo mieszane odczucia w związku z tym tonikiem.

Owszem, po aplikacji skóra jest dobrze nawodniona, a dzięki cienkiej warstewce okluzyjnej, którą po sobie pozostawia przywraca jej również odpowiedni poziom wodno lipidowy, no i całkiem nieźle nawilża. Przy regularnym stosowaniu cera staje się odżywiona i wygładzona oraz miękka, a jej ogólny koloryt delikatnie wyrównany i rozjaśniony.

Początkowo wydawało mi się, że można mu też przypisać właściwości kojące, ale tutaj byłabym ostrożna z tym stwierdzeniem ponieważ kiedy na mojej buzi były jakieś drobniejsze, nadal świeże ranki to mogłam odczuć wyraźne szczypanie. Nie było ono bardzo bolesne i przykładowo po peelingu nic takiego się nie działo, ale sądzę że przy większych, otwartych zmianach trądzikowych mogłoby to sprawiać dyskomfort. Ale tak jak mówię, było to na tyle mało dokuczliwe że nie uważam tego za coś złego bo wiele produktów o działaniu przeciwbakteryjnym - a tu w końcu mamy pszczeli jad, który może uczulać, wykazuje podobne właściwości i wpływ na skórę. Powiem wam nawet, że spodziewałam się gorszych doznań, ale z drugiej strony to tylko tonik, a co za tym idzie substancje w nim zawarte nie występują w bardzo wysokich stężeniach.

Jego główną funkcją jest po prostu dobrze nawodnić skórę, zapobiec przed jej wysuszaniem i pojawianiem się suchych skórek oraz przywrócić równowagę i w tej roli sprawdza się świetnie i nie mam mu nic do zarzucenia, jednak biorąc pod uwagę że jego cena jest bardzo zbliżona do ceny pozostałych kosmetyków z tej serii, zastanawiam się czy to wystarczy bowiem nie odnotowałam żeby dawał jakieś inne, bardziej widoczne rezultaty. Być może gdybym aplikowała go za pomocą płatka kosmetycznego, który dodatkowo złuszczyłby delikatnie skórę to efekty byłyby lepsze, ale nadal uważam że powinnam oceniać właściwości samego kosmetyku bez żadnych zewnętrznych 'wspomagaczy', tym bardziej że producent dopuszcza formę aplikacji przy pomocy dłoni.




                              Zalety                                                                        Wady

- Szata graficzna                                                          - Nie wykazuje właściwości antybakteryjnych
- Dostępność                                                                  oraz nie poprawia w znaczącym stopniu stanu
- Cena                                                                             cery problematycznej
- Konsystencja                                                             - Brak zapachu
- Wydajność
- Naturalny skład
- Nie testowany na zwierzętach
- Szybko się wchłania
- Warstwa okluzyjna którą po sobie
   pozostawia nie jest dokuczliwa
- Przywraca skórze odpowiedni poziom
   wodno-lipidowy
- Nawadnia oraz nawilża
- Delikatnie rozjaśnia i nieznacznie
  poprawia koloryt skóry
- Zapobiega przesuszeniu cery

MOJA OCENA:






BENTON, Snail Bee High Content Essence








Opakowanie

Opakowanie esencji mimo zachowania bardzo podobnego kształtu, jest najniższe spośród wszystkich pozostałych kosmetyków z tej linii, a co za tym idzie ma również najmniejszą pojemność (zaraz obok kremu) która wynosi 60 ml.

Kolor buteleczki ma jednolitą, ciemnobrązową barwę jednak przez wzgląd na to że jest ona bardziej przeźroczysta niż w przypadku dwóch pozostałych produktów, to wydaje się że jest jaśniejsza i że ma nieco cieplejszy odcień. Przyznaję, że samej trudno mi ocenić czy to tak naprawdę subtelna różnica w kolorach czy właśnie aspekt stopnia przeźroczystości. Wykonana jest ona z plastiku i jest bardzo wygodna w użytkowaniu. Esencja posiada kartonowe opakowanie, którego szata graficzna także nie odstaje od pozostałych produktów z tej serii i jest minimalistyczna oraz kojarzy się z naturalnością i ekologią.

Do aplikacji służy wygodna, wbudowana pompka typu airless, która dodatkowo zabezpieczona jest zdejmowaną, przeźroczystą nasadką. Pompka jest o tyle fajna, że w zależności od siły nacisku daje adekwatną ilość produktu, jednak w praktyce i tak aplikuje dosyć niedużą porcje esencji, dlatego potrzeba mniej więcej 4-5 pełnych kliknięć aby otrzymać wystarczającą ilość, więc w moim odczuciu funkcja ta jest zbędna. Kosmetyk posiada datę produkcji, oraz ważności jednak podana jest także data przydatności po otwarciu opakowania i to nią należy się kierować. W przypadku naturalnych kosmetyków marki Benton wynosi ona 6 miesięcy.

Przechodząc do wydajności to oceniam ją bardzo na plus. 60 ml może wydawać się niedużą ilością ale biorąc pod uwagę że kosmetyk ten nie może być stosowany przez  bardzo długi okres czasu sądzę że jest wystarczająca. Esencja powinna bez problemu wystarczyć na minimum 4 miesiące i dłużej, ale w dużej mierze zależy to od tego jak wiele będziecie jej nakładać bo dzięki lekkiej formule nie trzeba się ograniczać i obawiać wysypu.







Konsystencja

Konsystencja tej esencji chyba najbardziej spośród wszystkich pozostałych kosmetyków przywodzi mi na myśl jeden z jej głównych, tytułowych składników czyli nic innego jak właśnie mucynę ślimaka. Ale spokojnie - nie zachowała ona swojej charakterystycznej lepkości i gęstości, a za to jest lekka i przyjemna. Ma postać żelowej, nieco śliskiej, wilgotnej galaretki, która jest całkowicie przeźroczysta i bezbarwna. Po rozsmarowaniu staje się zupełnie wodnista i nietłusta, dlatego w bardzo prosty sposób się rozprowadza i nie potrzeba jej wiele żeby dokładnie pokryć całą cerę. Od razu po aplikacji, jest jeszcze przez chwilę wilgotna ale dosłownie po chwili wchłania się do całkowitego matu nie pozostawiając po dobie żadnej wyczuwalnej warstwy okluzyjnej.

Zapach tego produktu, podobnie jak miało to miejsce wcześniej jest neutralny, co oczywiście mnie smuci bo lubię jak kosmetyk ładnie pachnie, ale nie oszukujmy się - lepsze to niż dodatek sztucznej substancji zapachowej w składzie.

Skład

Biorąc pod uwagę, że esencja pochodzi z tej samej serii co toner, to wiele składników które można w niej znaleźć się z nim pokrywa (ale zapewne w innych stężeniach), dlatego nie będę ich ponownie opisywać, a jedynie wymienię - chyba, że pojawi się jakaś nowa substancja wysoko w składzie to wtedy uzupełnię o niej informację, a tymczasem jeśli będziecie ciekawi, to odsyłam was wyżej.

Na pierwszym miejscu w składzie esencji ponownie mamy wodę, następnie filtrat ze śluzu ślimaka, glikol butylenowy, niacynamid, hexanediol, sok z liści aloesu, peptydy, jad pszczeli, ekstrakt z babki azjatyckiej, ekstrakt z listownicy palczastej, ekstrakt z hurmy wschodniej, ekstrakt z kory wierzby białej, ekstrakt z kory wiązu pospolitego, ekstrakt z korzenia malwy różowej, ekstrakt z liści aloesu, beta-glukan, betaina, kopolimer kwasu akrylowego i alkilometakrylanu o działaniu zagęszczającym i żelującym i nadającym aksamitną powłokę, adenozyna, pantenol, alantoina, glikol pentylenowy, ekstrakt z owoców sanshoo, ekstrakt z pulsatilla koreana, ekstrakt z brodaczki właściwej, polisorbat 20 oraz arginina o działaniu nawilżającym.







Działanie

Już na wstępie mogę wam powiedzieć że toner a esencja to jak niebo i ziemia bo spisała się ona znacznie lepiej od swojego poprzednika. Wynika to zapewne z faktu, że posiada wyższe stężenia poszczególnych substancji w składzie, przez co efekty też są od razu lepiej zauważalne, ale po kolei.

To co mnie w niej najbardziej zaskoczyło to fakt, że tak szybko radzi sobie z problemami skórnymi charakterystycznymi dla cery problematycznej. Nie tylko gasi stany zapalne i przyspiesza zasychanie i gojenie się już powstałych wyprysków, ale także przy regularnym stosowaniu w znacznym stopniu ogranicza ich pojawianie się w przyszłości. Do tego nie mogę także nie wspomnieć, że jest to jeden z lepszych produktów, z jakimi miałam do czynienia pod względem zwężania rozszerzonych porów. Byłam w szoku gdy dostrzegłam że dosłownie z dnia na dzień stawały się co raz to mniej widoczne. Esencja ta najwidoczniej wykazuje silne właściwości ściągające, ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu bo nie przesuszała mojej skóry.

Oprócz tego, wisienka na torcie - esencja w znacznym stopniu wpłynęła na uregulowanie nadmiernej pracy gruczołów łojowych mojej skóry, a jeżeli dodać do tego jeszcze właściwości ściągające i złuszczające dzięki ekstraktowi z kory wierzby białej to w efekcie ma ona także dobroczynny wpływ na ciemne zaskórniki na nosie, które zostały w dużym stopniu zredukowane. Produkt ten nie wykazuje bardzo silnych właściwości złuszczających, dlatego nie zniknęły one całkowicie, ale nadal rezultat był zadowalający i mogłabym rzec że ich widoczność zmniejszyła się o jakieś 80% więc wynik całkiem niezły. Mało który produkt jest w stanie poradzić sobie z moją przetłuszczającą się cerą dlatego cieszę się, że odkryłam kolejną perełkę mogącą coś zdziałać w tym zakresie.

Jak powszechnie wiadomo mucyna ślimaka wykazuje silne właściwości regenerujące, a tej tu najwyraźniej nie brak dlatego esencja nie tylko powoduje szybsze gojenie się istniejących wyprysków, ale także przyspiesza zanikanie przebarwień które po sobie pozostawiają. Do tego ogólny koloryt cery jest wyrównany, a także jest wyraźnie rozjaśniona dzięki czemu wygląda zdrowo i świeżo, a także promiennie. Myślę, że pasuje tu określenie że emanuje swoim wewnętrznym blaskiem. Skóra stała się miękka i przyjemnie wygładzona oraz nieznacznie napięta i bardziej jędrna.

Co do nawilżenia, to owszem - esencja utrzymuje jego optymalny poziom oraz przywraca skórze równowagę, jednak nie powiedziałabym żeby była pod tym względem jakaś wyróżniająca się na tle innych. Jest wiele kosmetyków, które są w stanie lepiej nawilżyć skórę ale jak widać nie można mieć wszystkiego. Z drugiej strony zastanawiam się, czy bardziej trafnym określeniem nie byłoby użycie sformułowania nawodnienie. Esencja jest mega lekka i wodnista, więc być może stąd takie, a nie inne działanie.

Esencja nie spowodowała u mnie żadnych nieprzyjemnych dolegliwości w czasie jej stosowania - nie nasiliła w początkowej fazie wysypu wyprysków, ani nie podrażniła mojej cery, ale nie jest to także produkt działający łagodząco. Nie mała wpływu na zaczerwieniania powstałe gdy moja skóra była wystawiona na dłuższą ekspozycję słoneczną, dlatego warto o tym pamiętać, zwłaszcza latem bo wtedy powinno się uzupełnić swoją pielęgnację o produkt który byłby niczym plaster przyłożony na ranę. Esencja ta działa regenerująco, ale nie na świeższe dolegliwości takie jak właśnie oparzenia słoneczne czy przerwanie ciągłości skóry - należy pamiętać że to tylko kosmetyk, a nie produkt specjalistyczny z apteki.




                              Zalety                                                                        Wady

- Szata graficzna                                                          - Brak zapachu
- Dostępność                                                                - Zapewnia niewielki stopień nawilżenia
- Cena
- Konsystencja                                                           
- Wydajność
- Naturalny skład
- Nie testowany na zwierzętach
- Szybko wchłania się do matu
- Nie pozostawia warstwy okluzyjnej
- Przywraca skórze odpowiedni poziom
   wodno-lipidowy
- Wykazuje bardzo silne właściwości regenerujące
  oraz gojące, zwłaszcza przyspieszając zanikanie
  przebarwień po wypryskach
- Przyspiesza gojenie wyprysków i stanów zapalnych
  oraz zmniejsza częstotliwość ich pojawiania się
- Wyrównuje oraz rozjaśnia ogólny koloryt skóry,
  dodając jej przy tym blasku i świeżości
- Zwęża rozszerzone pory
- Likwiduje ciemne zaskórniki na nosie
- Sprawia, że skóra staje się miękka i wygładzona
- Nieznacznie ujędrnia oraz napina

MOJA OCENA:






BENTON, Snail Bee High Content Lotion







Opakowanie

Jeśli chodzi o wysokość to opakowanie lotionu w porównaniu do dwóch poprzednich kosmetyków, plasuje się gdzieś po środku i pod względem ogólnego wyglądu bliżej mu do tego od tonera niż esencji. Ma postać ciemnobrązowej, o dziwo całkowicie nieprzeźroczystej butelki wykonanej z zamglonego plastiku, o pojemności 120 ml. Powiedziałabym że barwa opakowania jest niejednorodna i można odnieść wrażenie, że na jego bocznej oraz tylnej części da się dostrzec jaśniejsze prześwity znajdującego się w środku kosmetyku. Być może w momencie gdy produkt będzie zużyty gdzieś do połowy, to będzie lepiej widać ile go jeszcze pozostało w środku, jednak na ten moment nie da się tego niestety określić, więc bieżące monitorowanie zużycia jest niemożliwe.

Do aplikacji służy wbudowana pompka typu airless zabezpieczona przeźroczystą nasadką, która także niczym nie różni się od tych znajdujących się w powyższych produktach. Jest dobrej jakości i podejrzewam że to standardowe rozwiązanie dla kosmetyków marki Benton. W zależności od siły nacisku jesteśmy w stanie regulować ilość aplikowanej emulsji, jednak nie korzystałam z tej opcji i zawsze dociskałam ją do końca. Do dokładnego pokrycia całej cery starczają mi trzy porcje kosmetyku, przy czym to maksimum i po takiej ilości skóra jest dostatecznie dopieszczona - do tego stopnia, że odnoszę wrażenie iż gdybym nałożyła choć odrobinę więcej to mogłoby to doprowadzić do nadmiernego obciążenia mojej skóry i w efekcie jej zapchania.

Dzięki temu, że nie potrzeba dużej ilości kosmetyku to jest on tym samym dużo bardziej wydajny i szczerze? Nie sądzę że będę w stanie go zużyć przed zalecanym przez producenta okresem. Przy objętości 120 ml i codziennym aplikowaniu zaledwie trzech porcji kosmetyku, powinien wystarczyć  na długie miesiące. Warto jednak pamiętać że jego data przydatności jest liczona od momentu otwarcia i wynosi tylko 6 miesięcy (symbol PAO), dlatego nie należy go za bardzo oszczędzać ponieważ gdy przekroczycie ten okres to się po prostu zepsuje. Naturalne kosmetyki mają to do siebie, że nie trzyma się ich w nieskończoność, tylko należy je jak najszybciej zużyć.






Konsystencja

Podczas pierwszej aplikacji byłam szczerze zaskoczona konsystencją tego lotionu ponieważ o wiele bardziej przypomina mi bogatą emulsję, która według layeringu w koreańskiej pielęgnacji  jest nakładana po kremie. Ma bardzo bogatą oraz treściwą i ciężką formułę, jednak nie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jest ona zupełnie biała, śliska i wodnista, łatwo spływa z dłoni. Przypomina trochę zagęszczone mleko. Nie jest tłusta, a bardziej żelowa co jest widoczne zwłaszcza podczas jej rozprowadzania. Z powodu swojej tekstury pozostawia po sobie smugi i należy poświęcić parę minut masażu aby je dokładnie rozsmarować. Jeżeli nałoży się zbyt wiele kosmetyku, to staje się to wręcz niemożliwe dlatego wcześniej wspomniałam że należy się ograniczać i nie nakładać więcej niż trzy objętości pompki.

Lotion wchłania się po kilku minutach pozostawiając po sobie wyczuwalną warstwę okluzyjną. Jest ona delikatnie lepka i jednocześnie daje charakterystyczne uczucie aksamitności. Wbrew pozorom nie jest nieprzyjemna i mimo tego, że nie przepadam za kosmetykami pozostawiającymi film na twarzy, to w tym przypadku nie jest to niekomfortowe, no i co ważniejsze - nie odnotowałam działania komedogennego.

Zapewne nie będzie odkrywczym jeśli stwierdzę że zapach tego lotionu nie wyróżnia się niczym szczególnym  na tle pozostałych kosmetyków z tej linii pielęgnacyjnej i także pozostaje całkowicie niewyczuwalny w czasie aplikowania produktu na skórę.







Skład

Podobnie jak w przypadku esencji, opiszę tylko te substancje które nie pojawiły się w żadnym z powyższych kosmetyków, a pozostałe jedynie wymienię aby się niepotrzebnie nie powtarzać.

Na pierwszym miejscu znajduje się woda, następnie glikol butylenowy, filtrat ze śluzu ślimaka, gliceryna, ester alkoholu cetylostearylowego i kwasu octowego będący tłustym emolientem pozostawiającym na powierzchni skóry zabezpieczającą przed odparowaniem wody warstwę okluzyjną, niacynamid, nawadniający i rozjaśniający kwas hialuronowy, cetearyl olivate o działaniu renatłuszczającym i nawilżającym, oliwian sorbitolu zapobiegający rozwarstwianiu się kosmetyku oraz wykazujący właściwości nawilżające, olej z nasion jojoba o działaniu ochronnym, łagodzącym i uelastyczniającym, olej arganowy o właściwościach odżywczych, wygładzających i zmiękczających skórę, olej z nasion słonecznika o działaniu renatłuszczającym, przeciwzapalnym i łagodzącym, olej z nasion krokosza barwierskiego o działaniu nawilżającym, mocznik o działaniu zmiękczającym i nawilżającym, monostearynian gliceryny będący substancją renatłuszczającą, kwas palmitynowy zapobiegający utracie wody przez skórę, hexanediol, glikol pentylenowy, ekstrakt z owoców sanshoo, ekstrakt z babki azjatyckiej, ekstrakt z brodaczki właściwej, peptydy, jad pszczeli, alkohol cetylostearylowy nadający poślizg, zagęszczająca guma ksantanowa, kwas stearynowy zapobiegający przesuszeniom skóry, tokoferol czyli witamina E będąca silnym antyoksydantem, ekstrakt z korzenia malwy różowej, ekstrakt z liści aloesu, pantenol, kwas laurynowy o właściwościach bakteriobójczych, kwas mirystynowy tworzący zmiękczającą i wygładzająca powłokę, sok z liści aloesu, beta-glukan, ekstrakt z babki azjatyckiej, ekstrakt z hurmy wschodniej, ekstrakt z kory wierzby białej, ekstrakt z kory wiązu pospolitego, ekstrakt z listownicy palczastej, adenozyna, polisorbat 20 oraz lecytyna.








This post first appeared on Sakurakotoo, please read the originial post: here

Share the post

Benton, Snail Bee High Content Line cz. I - Skin, Essence and Lotion

×

Subscribe to Sakurakotoo

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×