Hej Kochani!
To pewnie nietypowy wpis jak na bloga modowo-podróżniczego, ale muszę się nim z Wami podzielić. Znajdziecie w nim opis tego, jak postanowiłam się ogarnąć i jak się za to zabrałam (moje ogarnianie się trwa już od jakiegoś czasu), a uwierzcie – nie było łatwo. Mam nadzieję, że po kilku miesiącach intensywnych działań, które opiszę (bo swój plan zamierzam realizować cały czas, bez żadnych przerw!) schudnę kilka kilogramów, zrzucę kilka centymetrów i będę mogła za jakiś czas napisać tu: UDAŁO SIĘ! Napisałabym „trzymajcie kciuki”, ale czy te kciuki serio działają? :P
Related Articles
Jak się ogarnąć? Plan na 2020
Od ponad 2 lat intensywnie podróżuję oraz nie pracuję na etacie, a co za tym idzie – moje życie nie wygląda już tak samo jak kiedyś. Wówczas wstawałam o 6:30, stałam godzinę w korkach w jedną i drugą stronę, spędzałam 8 godzin w pracy, jechałam na trening personalny, wracałam, gotowałam (zgodnie z rozpiską od trenera) i szłam spać. Totalna nuda, stabilizacja, każdy dzień był podobny do poprzedniego, ale miało to jedną OGROMNĄ zaletę – byłam w świetnej formie fizycznej (bo psychicznej o wiele mniej), ważyłam kilka kilogramów mniej niż teraz (ten wpis zaczynam pisać 28.10.2019) i wyglądałam naprawdę dobrze, choć wtedy tego nie dostrzegałam. Teraz, z perspektywy tych 2 lat i kilku kilogramów więcej, totalnie doceniam swoją ówczesną sylwetkę i bardzo chciałabym do niej wrócić. Regularne podróże nie pozwalały mi na stabilizację pod kątem ćwiczeń i diety. Pamiętam, że będąc w Tajlandii przez 3 miesiące, chodziłam na siłownię, trochę biegałam, ale nigdy nie miałam na to żadnego konkretnego planu. Później nie miałam pewności, gdzie do końca właściwie mieszkam, ile czasu spędzę w Krakowie, a ile na Wyspach Kanaryjskich itp., starałam się chodzić regularnie do trenera personalnego, ale nie do końca mi to wychodziło, bo nie byłam przypisana do żadnego konkretnego miasta. Czułam, że nie mam swojego miejsca na ziemi, więc nie zapisywałam się do żadnej siłowni, bo przecież ile miałabym tam pochodzić – 2,3 razy w miesiącu? Nie opłacało się.
Aż nadszedł ten wspaniały moment: poukładałam swoje życie. Od 6 miesięcy mieszkam w Rzeszowie. Stresowe sytuacje ograniczyłam do minimum. Nie planuję dłuższych podróży w najbliższym czasie – jedynie w połowie stycznia lecimy do Azji na 3 tygodnie, więc chciałabym zrobić lepszą formę do tego czasu, by nie wstydzić się samej siebie w stroju kąpielowym. To wszystko składa się na jedno: cel numer 1 na rok 2020: OGARNĄĆ SIĘ! Pozostaje mi działać. :)
JAK SIĘ OGARNĄĆ – DIETA
Czyli to, co najbardziej nie wychodziło mi w ostatnim czasie, dlatego postanowiłam, że najlepiej będzie, gdy ktoś zrobi to za mnie. Oczywiście, nikt nie będzie za mnie jadł, ale postanowiłam na miesiąc zamówić catering dietetyczny. Tym razem padło na Pomelo Food Company. Od tego momentu każdego dnia od poniedziałku do piątku czekał na mnie pod drzwiami catering dietetyczny z posiłkami o wartości 1500 kcal. W weekendy nieco odpuszczałam, ale wszystko z rozsądkiem i umiarem. Idealnie byłoby, gdybym nie jadła w ogóle słodyczy (od których jestem uzależniona) ani czegokolwiek na mieście (poza zaplanowanymi wyjazdami), ale nie do końca mi to wychodzi (każdy ma jakieś wady:D). Staram się pić każdego dnia min. 2 litry wody i nie używać cukru. Nie jem pieczywa z glutenem, ponieważ mi szkodzi. Odrzuciłam również produkty z laktozą.
Wracając jednak do cateringu dietetycznego Pomelo, postanowiłam zrobić kilka zdjęć i pokazać Wam, jak to wygląda od kuchni.
Zalety cateringu dietetycznego:
- oszczędność czasu – nie trzeba gotować ani robić zakupów spożywczych czy zastanawiać się co by tu przyrządzić,
- codziennie rano jedzenie czeka na Ciebie pod drzwiami,
- jedzenie nie jest nudne – każdego dnia jesz coś totalnie innego, posiłki są bardzo urozmaicone, poznajesz nowe smaki i posiłki, których w życiu nie wymyśliłbyś sam w domu,
- codziennie dostajesz rozpiskę kaloryczną poszczególnych posiłków, więc wiesz, ile tak naprawdę jesz,
- każdego dnia czeka na Ciebie niespodzianka, bo tak naprawdę nie wiesz, co tym razem pojawi się w Twoim menu. Uwielbiam to!
Jeśli nigdy nie próbowaliście cateringu dietetycznego, a chcecie zobaczyć „z czym to się je”, na stronie Pomelo możecie zamówić posiłki nawet 1 dzień!
UWAGA! Mam dla Was kod zniżkowy 10% na hasło PLAAMKAA
Catering dietetyczny Pomelo – przykładowe posiłki
Śniadanie – twarożek jagodowy
Drugie śniadanie – pasztet z soczewicy z sałatką
Obiad – tex-mex z kurczakiem
Podwieczorek – kwiatowe pomarańcze z orzechami
Kolacja – sałatka z ryżem
JAK SIĘ OGARNĄĆ – ĆWICZENIA
Aktywnie uczestniczę w zajęciach kursu szpagatu (zajęcia opierają się głównie o stretching) i akrobatyki powietrznej na szarfach. Wcześniej byłam zapisana na 4 oddzielne dni w tygodniu, co przy moim trybie życia nie miało szansy bytu, dlatego postanowiłam uczęszczać na zajęcia tylko 2 dni w tygodniu – mam zajęcia jedne po drugich. To dosyć męczące, ale bardziej praktyczne i możliwe w moim wykonaniu, a do tego przynosi świetne rezultaty. Już teraz widzę, że sukienka, która niedawno przylegała, jest nieco luźna. I wcale się nie rozciągnęła! :) W dodatku do pełnego szpagatu zostało mi już tak niewiele… – to mój kolejny cel na 2020!
Dodatkowe ćwiczenia
Oprócz szpagatu i szarf, od czasu do czasu biegam (ale mega rzadko, bo warunki pogodowe są w tej chwili kiepskie), czasami zrobię jakiś trening znaleziony na YouTube. Na styczeń wykupiłam również pakiet 12 treningów pod ciśnieniem (vacu bieżnia i vacu orbitrek), a do tego 12 zabiegów limfodrenażu.
JAK SIĘ OGARNĄĆ – PIELĘGNACJA
Jeśli chodzi o pielęgnację, postanowiłam skorzystać głównie z domowych metod.
Peeling kawowy
Zaopatrzyłam się w spory zapas peelingu kawowego BodyBoom. Jeśli istnieje ktokolwiek, kto o nim nie słyszał, niech koniecznie go wypróbuje. To jedyny kosmetyk do ciała, który moim zdaniem w jakikolwiek sposób może mi pomóc w kwestii ujędrnienia ciała i którego działanie widzę natychmiast po zaaplikowaniu na ciało. Jest jeden minus – bałagan, jaki zostaje po aplikacji peelingu. Ostatnio Kamil pytał mnie, czy może zrobić sobie peeling (bo tak pięknie pachnie kawą w łazience), ale po tym, jak go ostrzegłam, że będzie musiał posprzątać całą wannę, zrezygnował. :D Ja na szczęście nie rezygnuję – wolę myć co 2 dni wannę i mieć super jędrną skórę!
Peeling kawowy idealnie wygładza i nawilża – zostawia charakterystyczny film na skórze. Po jego użyciu nie potrzebuję już stosować żadnych balsamów. Jego zadaniem jest też redukcja cellulitu (nie mogę się doczekać efektów!)…
W ofercie BodyBoom znajdziecie mnóstwo różnych wersji zapachowych peelingu kawowego, ale oprócz tego jest też specjalna edycja peelingu Shimmer Gold z rozświetlającymi drobinkami. Gdy użyłam go po raz pierwszy, byłam w totalnym szoku, bo cała się świeciłam! :D Moja obserwatorka pisała mi, że dała go mężowi, żeby się wypeelingował i akurat trafiło na tę wersję z drobinkami! Świecił się jak miliony monet i powiedział, że nigdy więcej. Wam polecam tę edycję przede wszystkim na lato i na imprezy. Super sprawa!
Bańki chińskie
Kolejną sprawdzoną przeze mnie metodą na ujędrnienie skóry są bańki chińskie. Nie żadne za 150 zł czy za jedyne 400 zł w zestawie z oliwką, tylko tradycyjne bańki chińskie, które kupicie na Allegro za 20 zł. Ja mam te niebieskie, stosuję je wieczorami po kąpieli z oliwką Bambino i efekt następnego dnia to totalny sztos! Serio, skóra jest mega napięta i nie widać tych dziur w skórze, które były widoczne dzień wcześniej! Pamiętajcie, że nie możecie ich używać, jeśli macie problem pękających naczynek, bo zrobicie sobie krzywdę. I poczytajcie lub obejrzyjcie filmiki nt. baniek chińskich przed pierwszym użyciem, żeby nie narobić sobie krzywdy.
Limfodrenaż
Na koniec coś, czego efektów jeszcze nie mogłam sprawdzić, ale przekonam się na własnej skórze już w styczniu, czy limfodrenaż rzeczywiście działa. Poleciła mi go znajoma, którą zapytałam o najlepszy zabieg, by ogarnąć się w miesiąc. :D Okazało się, że niedaleko mojego mieszkania znajduje się gabinet, w którym wykonywany jest zabieg, więc postanowiłam spróbować. Dostałam spodnie wykonane z cienkiej siateczki, które założyłam na swoje legginsy. Następnie weszłam do innych, sztywnych spodni, które przez 30 minut napełniały się na maksa powietrzem, a ja w tym czasie leżałam i oglądałam świąteczne filmy na Netflixie. Nie do końca wiem, czy limfodrenaż działa, ale jestem dobrej myśli i gdy zobaczę efekty, dam Wam o tym znać w tym wpisie!
A Wy jaki macie plan na 2020 rok?
Dajcie koniecznie znać w komentarzach, może zainspirujecie kogoś do działania i dbania o swoją sylwetkę! :) Buziaki!
The post JAK SIĘ OGARNĄĆ? MÓJ PLAN NA 2020 appeared first on Plaamkaa | Joanna Kieryk.
This post first appeared on Plaankaa.pl - Fashion, Beauty & Lifestyle, please read the originial post: here