Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

“Sprzątaczka” – sezon 1 – recenzja serialu

7/10
Zwiastun serialu “Sprzątaczka” (Netflix)

“Sprzątaczka” ma wyłącznie pod górkę, więc wzięła się za siebie i pozamiatała. Chociaż to serial trochę sprowadzający się do szlochów ku uciesze samobiczujących się wrażliwców, to nie spodziewajcie się wyłącznie melodramy w stylu Lifetime’owych wyciskaczy łez.

CZYTAJ WIĘCEJ O:
SPRZĄTACZKA / NETFLIX

“Sprzątaczka” Jest luźną adaptacją autobiograficznej powieści Stephanie Land, która spisała swoje doświadczenia z wychodzenia, a właściwie z wyrywania się z przemocowego związku. Warto przed włączeniem pierwszego odcinka mieć w głowie fakt, że większość z zaprezentowanych zdarzeń wydarzyła się naprawdę, bo momentami aż ciężko uwierzyć, iż życie może kogoś poniewierać tak hardo raz za razem i to w bardzo krótkim czasie.

Alex, w którą wcieliła się Margaret Qualley (jej stopy były bohaterami drugoplanowymi w “Pewnego razu w Hollywood”), co rusz wpada z deszczu pod rynnę. Dzień, w którym ją poznajemy, to istny koszmar, z którego będzie budziła się przez dziesięć godzinnych odcinków. Młoda matka w naprędce pakuje malutką córkę do samochodu i ucieka z domu w środku nocy. Szybko okazuje się, że nie może polegać na znajomych, rodzinie, a zbiurokratyzowana opieka społeczna nie czyni jej życia łatwiejszym. Jedyne miejsce, w którym na chwilę łapie oddech, to dom samotnej matki.

Scenarzyści zaprezentowali morze sposobów na psychiczne maltretowanie głównej bohaterki. Z jednej strony mamy zdradzającego ją, toksycznego męża alkoholika, dysfunkcjonalną rodzinę i jej dziecięce traumy, a co za tym idzie ich konsekwencje w dorosłym życiu. Z drugiej strony obserwujemy jej nierówną walkę o prawo do opieki nad córką, problemy z pracą oraz wyskakujące co chwilę wydarzenia takie jak wypadek samochodowy, który dodatkowo komplikuje jej życie. Mordęga bohaterki wydaje się momentami do tego stopnia przesadzona, że żywo się o nią martwiłem i chwilami niemal nie dowierzałem w jej pecha. Na domiar złego młoda kobieta wrzucona w tornado nieprzyjemnych wydarzeń, nie tylko nie była na nie przygotowana, ale kiedy już mają miejsce, jest niczym dziecko we mgle.

“Sprzątaczka” to sprawna i zajmująca opowieść o kobiecie w potrzasku.

Duża część “Sprzątaczki” to geneza, wzloty i upadki toksycznego związku. Pokazuje nam się, że te są jak nawroty choroby. Jakkolwiek przemoc domowa jest punktem wyjściowym i rdzeniem historii, ale z czasem serial zaczyna sięgać głębiej. Dosyć trafnie nakreśla psychologię bohaterów. Pokazuje się nam, że Alex podświadomie wybrała na męża kogoś z problemem alkoholowym i stosującym przemoc w rodzinie, bardzo przypominającego jej tchórzliwego ojca, który po latach zasłania się słowem bożym i staje po stronie toksycznego męża córki.

Nie chcecie wiedzieć, co tam się działo (Netflix)

Dostajemy również wgląd do wielu kwestii technicznych związanych z opieką społeczną; do tego jak działają domy dla samotnych matek; widzimy również, jak wygląda praca sprzątaczki w Stanach Zjednoczonych. Fochy zapracowanych właścicielek domów bywają nieraz gorsze niż dosłowne babranie się w gó***e.

Chociaż scenarzyści bez ogródek wycierają bohaterką podłogę od pierwszego odcinka, to jest to historia mająca o wiele więcej warstw, aniżeli kolejna opowiastka o damie w kłopotach.

Oglądanie nieszczęść Alex bardzo bodzie i jest z nimi niewygodnie. Momentami miałem znęcanie się nad nią wręcz za złe twórcom. Dopiero po kilku odcinkach doszedłem do tego, że wcale nie przesadzili i jej ciągłe kłopoty, mają finalnie sens. Bo opowieść o tym, że można wyjść z niemal każdego bagna, nawet tak poharatanym jak Alex, daje nadzieję. Ponadto zamartwianie się nad losem serialowej bohaterki — mimo autobiograficznych wątków, jednak nieprawdziwej — jest wielkim plusem dla twórców.

Ach, te Tinderowe randki (Netflix)

Jednocześnie adaptacja “Sprzątaczki. Jak przeżyć w Ameryce, będąc samotną matką pracującą za grosze” (powieść w Polsce wydało Czarne ) otwiera oczy na problem maltretowanych kobiet. To opowieść solidnie, ale bez wodotrysków zrealizowana i przede wszystkim świetnie zaprezentowana od strony narracyjnej. Prozę Land na serialowy język przełożyła Molly Smith, która wcześniej pracowała nad takimi uznanymi produkcjami jak “Shameless”, “Orange is the New Black” czy “Bez zobowiązań”. Dzięki takiemu połączeniu dostaliśmy coś więcej niż tylko kolejny telewizyjny wyciskacz łez.

Bardzo szybko zorientowałem się, że serial włączony z ciekawości, jest o wiele wartościowszy niż to, czego początkowo się po nim spodziewałem.

Dobrze napisane sceny, przyzwoita gra aktorska, błyskotliwe dialogi i niemęczące monologi, robią ten serial bardzo książkowym, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. To wszystko sprawiło, że w jakiś przedziwny sposób nie tylko kibicowałem bohaterce, ale zżyłem się z nią i niemal przeżywałem jej dramaty. Miałem nadzieję, że jej niespełnione cele i marzenia, pogrzebane w chorym związku, a później przykryte stertą śmieci, to coś, co minie i Alex pozbiera się do kupy. Miało to miejsce pomimo tego, że niekoniecznie jestem grupą docelową widowiska.

Alex pomimo podbramkowej sytuacji nie zapomina o swoich marzeniach (Netflix)

Jest tu trochę pławienia się w cierpieniach nieidealnej bohaterki, ale to obraz nadal kilka klas wyżej niż typowy amerykański wyciskacz łez czy przewrotne losy bohaterów z niezliczonych tureckich tasiemców. “Sprzątaczka” napawa lękiem, zaskakuje, trzyma w napięciu i przede wszystkim jest niezwykle prawdziwa, niewygodna, a przy tym mądra i ku przestrodze. I chociaż nie jest to jakościowo “Mindhunter”, a narracyjnie nie dostajemy dramatyzmu rodem z “Czarnobyla”, to w swoim gatunku i klasie wagowej serial nie tylko wciąga oraz trwoży, ale także coś po sobie zostawia.

Oglądaj serial “Sprzątaczka” w serwisie Netflix

Wpis “Sprzątaczka” – sezon 1 – recenzja serialu pojawił się na Popkulturysci.pl.



This post first appeared on Popkulturysci.pl - Wyciskamy Popkulture, please read the originial post: here

Share the post

“Sprzątaczka” – sezon 1 – recenzja serialu

×

Subscribe to Popkulturysci.pl - Wyciskamy Popkulture

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×