Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Prezydent Moon – człowiek z… Księżyca?

Po pięciu miesiącach faktycznego „bezkrólewia”, Korea Południowa ma od tygodnia nowego prezydenta. Jak do tego doszło? Jak wyglądała kampania wyborcza i same wybory? Kim jest nowy prezydent, jakie wyzwania przed nim stoją i czego można się po nim spodziewać? O tym wszystkim piszę poniżej.

Moon Jae-in, 19. prezydent Korei Południowej. Źródło

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego z 10 marca – zatwierdzająca rozpoczętą w grudniu ubiegłego roku procedurę impeachmentu – oznaczała, że w ciągu kolejnych 60 dni w Korei muszą odbyć się przyspieszone wybory prezydenckie. Premier Hwang Kyo-ahn, pełniący obowiązki głowy państwa po odsunięciu od władzy skompromitowanej prezydent Park Geun-hye, wyznaczył ich datę na wtorek 9 maja. Jednak nieformalna kampania wyborcza rozpoczęła się już w grudniu zeszłego roku. Przez moment jako jednego z faworytów w wyścigu do prezydenckiego fotela wymieniano nawet kończącego swoją drugą kadencję Sekretarza Generalnego ONZ, Ban Ki-moona, ale ostatecznie zrezygnował on z kandydowania po oskarżeniach o korupcję pod adresem członków jego najbliższej rodziny.

Ban Ki-moon, były Sekretarz Generalny ONZ i niedoszły kandydat na prezydenta.
Źródło
Po wyznaczeniu daty wyborów, kampania nabrała tempa. Większość spośród głównych partii politycznych wyłaniała swoich prezydenckich kandydatów na drodze prawyborów. Ostatecznie do wyścigu do prezydenckiego fotela zgłosiło się aż 15 chętnych (po czym dwóch zrezygnowało – prawdopodobnie w związku z brakiem funduszy na dalszą kampanię). Jednak od początku było jasne, że zwycięzca znajduje się wśród kandydatów z numerami od 1 do 5, reprezentujących główne koreańskie partie polityczne. Ponieważ w Korei Południowej rola prezydenta wykracza znacznie poza zakres obowiązków człowieka z długopisem 😉, a sytuacja geopolityczna jest nieco bardziej skomplikowana niż w Polsce, wszyscy z uwagą przeglądaliśmy programy wyborcze kandydatów. A było w czym wybierać! Od koncepcji nawiązania dialogu z Koreą Północną i rozluźnienia relacji ze Stanami Zjednoczonymi (kandydat nr 1), po stworzenie przy amerykańskim wsparciu własnego programu nuklearnego (kandydat nr 4). Od oficjalnej akceptacji małżeństw homoseksualnych (kandydatka nr 5), po ich całkowitą negację (kandydat nr 2). Oczywiście Korea nie byłaby Koreą, gdyby nie powstały specjalne aplikacje na smartfony, wskazujące kandydata, którego poglądy są nam najbliższe 😊

W Korei Południowej rozwieszanie plakatów wyborczych jest scentralizowanym procesem,
nadzorowanym przez lokalne władze. Źródło
Patrząc z polskiej perspektywy, oficjalna kampania wyborcza była bardzo spokojna. Nikt nikogo nie obrażał, nie ujawniał kompromitujących dokumentów z czarnej teczki, itp. Kandydaci podróżowali po kraju, odbyło się też kilka debat telewizyjnych. Podobnie jak w przypadku zeszłorocznych wyborów do Zgromadzenia Narodowego, rozwieszanie plakatów wyborczych oraz dystrybucja ulotek z programami kandydatów leżały w gestii lokalnych władz. W związku z tym, nikt nikomu nie zaklejał twarzy, nie domalowywał wąsów (za niszczenie plakatów wyborczych przewidziano wysokie kary) i co najważniejsze – nie śmiecił. Zgodnie z prawem, w ciągu ostatniego tygodnia poprzedzającego wybory zabronione było publikowanie wyników jakichkolwiek sondaży.

Karty do głosowania już gotowe! Przy nazwiskach dwóch kandydatów,
którzy wycofali się w ostatniej chwili, znalazły się odpowiednie adnotacje. Źródło
Jak już wspominałem przed ponad rokiem, w Korei Południowej wybory nie odbywają się w niedzielę, lecz w dodatkowym dniu wolnym od pracy. Jednak liczni Koreańczycy zamieszkujący zagranicą mogli oddać swój głos znacznie wcześniej, pomiędzy 25 a 30 kwietnia. Ponieważ wyborczy wtorek kończył długi weekend majowy, w trosce o jak najwyższą frekwencję, wcześniejsze głosowanie, w dniach 4 i 5 maja, umożliwiono również osobom, które zaplanowały w tym okresie dłuższe wyjazdy. Z tej możliwości skorzystała rekordowa liczba ponad 11 milionów wyborców (ok. 26% uprawnionych do głosowania). Dzięki wszystkim tym zabiegom, frekwencja była bardzo wysoka (77,2%), choć nie udało się przekroczyć rekordowych 89,2% z wyborów prezydenckich w 1987 roku – być może dlatego, że 9 maja w całej Korei padał rzęsisty deszcz 😉 W dniu głosowania lokale wyborcze były otwarte od godziny 6:00 do 20:00. Każdy z wyborców otrzymywał kartę do głosowania z nazwiskami 15 kandydatów (przy nazwiskach dwóch kandydatów, którzy zrezygnowali już po wydrukowaniu kart, znalazła się odpowiednia adnotacja). W Korei głosuje się stawiając specjalny znaczek (nie X) w kratce przy nazwisku swojego faworyta. Inaczej niż w Polsce, osoby czuwające nad przebiegiem wyborów dbają, by były one w pełni tajne; z tego względu, każdy wyborca był grzecznie aczkolwiek stanowczo proszony o skorzystanie z kabiny do głosowania i złożenie karty na pół przed wrzuceniem jej do urny.

Przed wrzuceniem do urny, kartę do głosowania należy złożyć na pół. Źródło
W Korei Południowej prezydenta wybiera się w jednej turze (zwykłą większością głosów), na jedną 5-letnią kadencję. Tuż po godzinie 20:00 ogłoszono pierwsze sondażowe wyniki wyborów. Niespodzianki nie było – kandydat nr 1, liberał Moon Jae-in, podobnie jak we wszystkich wcześniejszych sondażach, uzyskał ponad 40% poparcia (ostatecznie 41,08%) i miał blisko 15% przewagi nad kandydatem nr 2, konserwatystą Hong Jun-pyo (ostatecznie 24,03%). Wyniki te zostały oficjalnie potwierdzone w środowy poranek. Jako, że wybory były przyspieszone, jeszcze tego samego dnia w południe odbyła się skromna (inaczej niż dotychczas) uroczystość zaprzysiężenia nowego prezydenta. W jej trakcie Moon Jae-in zadeklarował, że chce być prezydentem wszystkich Polaków Koreańczyków, oraz obiecał, że w przeciwieństwie do swoich poprzedników, zamiast zamykać się w Błękitnym Pałacu, będzie zawsze dostępny dla wszystkich obywateli.

Zaprzysiężenie nowego prezydenta w budynku Zgromadzenia Narodowego. Źródło
Kim jest 19. prezydent Korei Południowej? Urodzony w 1953 roku Moon Jae-in to syn imigrantów z Północy, prawnik specjalizujący się w obronie praw człowieka. Bliski współpracownik byłego, tragicznie zmarłego prezydenta Roh Moo-hyun. W poprzednich wyborach prezydenckich, Moon przegrał nieznacznie z Park Geun-hye. W swoim programie wyborczym zapowiadał powrót do „polityki uśmiechów”, czyli próby normalizacji stosunków z Koreą Północną. Prawdopodobnie właśnie dlatego nie cieszył się zbyt dużą popularnością wśród osób starszych, które doświadczyły okrucieństw wojny koreańskiej w latach 1950-1953. Moon opowiadał się też przeciwko instalacji na terenie Korei Południowej amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej THAAD i apelował do administracji Trumpa o wstrzymanie się z jego rozmieszczaniem do czasu wyboru nowego koreańskiego prezydenta. Ostatecznie tak się jednak nie stało – system THAAD został w przyspieszonym tempie zainstalowany i uruchomiony jeszcze przed wyborami 😉

Przyszły prezydent Moon w otoczeniu kolegów z Kyung Hee University. Źródło
Przed nowym prezydentem stoją liczne wyzwania. Korea Północna, która w przededniu wyborów „poparła” kandydaturę Moona za pośrednictwem oficjalnego organu partii komunistycznej, dziennika Rodong Sinmunw ostatnią niedzielę „uświetniła” pierwsze dni jego prezydentury kolejną (tym razem udaną) próbą rakietową. Wydaje się więc, że – przynajmniej na razie – Moon Jae-in musi nieco zredefiniować swoją koncepcję „polityki uśmiechów”. Być może pomoże mu w tym prezydent Trump, z którym Moon spotka się w Waszyngtonie już pod koniec czerwca. Co ciekawe, odkąd wybór nie-do-końca-proamerykańskiego prezydenta przestał być zagrożeniem i stał się faktem, zainteresowanie administracji amerykańskiej sytuacją na Półwyspie Koreańskim znacznie się zmniejszyło 😉 Kolejne problemy, z którymi musi się zmierzyć prezydent Moon Jae-in, to normalizacja napiętych stosunków z Japonią i Chinami. Poza tym, przyszedł czas na wywiązanie się ze wszystkich złożonych wcześniej wyborcom obietnic – normalizacji rynku pracy i rynku mieszkaniowego, walki z korupcją na szczytach władzy, wzmocnienia polityki prorodzinnej, itp. W przeciwieństwie do większości prezydentów na świecie, Moon ma na to tylko jedną kadencję, a historia najnowsza pokazuje, że wcale nie musi dotrwać do jej końca… 


This post first appeared on Polak W Seulu, please read the originial post: here

Share the post

Prezydent Moon – człowiek z… Księżyca?

×

Subscribe to Polak W Seulu

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×