Dzisiaj coś dla tych z Was, które męczą się z opryszczką, mając też skórę skłonną do trądziku. Istnieje jedna rzecz, która okazuje się niesamowicie pomocna w obu wypadkach- Lizyna;) Jeśli miewacie opryszczki a jeszcze nie słyszałyście o lizynie- wierzcie mi, może okazać się Waszym wybawieniem! 

Zawdzięcza to swojemu bardzo mocnemu, przeciwwirusowemu działaniu. 

Dodatkowo uczestniczy w syntezie kolagenu, przyśpiesza regenerację skóry i może pomóc nam zmniejszyć małe zmarszczki: D Zapraszam do czytania!

Lizyna to jeden z aminokwasów, którego nasz organizm nie potrafi wytworzyć sam- dlatego musimy dostarczać go z pożywienia:) O ile zwykle nie mamy z tym problemu, to w momencie, kiedy pojawia się u nas opryszczka, możemy chcieć dodać więcej Lizyny- tutaj skuteczne bywają dawki idące w gramy- np 1-3 gramy dziennie. Oczywiście wszystko jest kwestią indywidualną i niektórym pomogą już mniejsze ilości, ale moje znajome zwykle stosują troszkę większe ilości i wtedy problem opryszczki znika ekspresowo.

Największą zaletą lizyny jest to, że stosowana regularnie najprawdopodobniej całkowicie zminimalizuje częstotliwość pojawiania się opryszczki - wiele moich znajomych korzysta z niej codziennie właśnie po to, by uniknąć momentów osłabienia odporności. Wiele osób mówiło mi, że nie mieli opryszczki od lat a wcześniej zdarzała mi się naprawdę często:)

W bardzo wielu wypadkach lizyna działa dokładnie tak samo przy trądziku. Przeglądając opinie, trafimy na bardzo wiele historii, w których lizyna okazała się super pomocna, znajdziemy też całkiem sporo zdjęć! Co ciekawe- lizyna działa również na trądzik hormonalny, oraz na zmiany pojawiające się w okolicach owulacji i miesiączki.

Jeśli obserwujecie, że Wasz trądzik pogarsza się w momentach osłabienia odporności, stresu, często przed miesiączką, kiedy chorujecie lub coś zaczyna Was 'brać'- lizyna najprawdopodobniej może pomóc. O trądziku pisałam przez lata na blogu bardzo dużo, bo to jeden z najciekawszych dla mnie tematów, dlatego wiem, że problem jest złożony i często nie ma na niego jednego, złotego środka. Niemniej jednak bywają przypadki, kiedy lizyna okazuje się cennym dodatkiem:)

Lizyna wspomaga regenerację skóry- dlatego wszelkie stany zapalne, niedoskonałości, ranki- i przede wszystkim opryszczka, będą goiły się szybciej:) A ponieważ bierze udział w produkcji kolagenu, wiele osób obserwuje poprawę jędrności skóry i zmniejszone zmarszczki! 

Całkiem sporo lizyny znajdziemy w nasionach sezamu, orzechach włoskich i laskowych, brazylijskich, w migdałach i orzeszkach ziemnych. Bardzo dużo lizyny zawiera też większość mięs.

Lizynę często lepiej kojarzą właściciele kotów- podają ją swoim zwierzętom, bo jest niezwykle skuteczna w leczeniu kociego wirusa FHV-1, który przypomina naszego wirusa opryszczki:)

Ja używam Lizyny z Solgaru, miałam też SuperLisine z iHerb (z dodatkiem czosnku, wit c) ale tak naprawdę każda będzie dobra- nie ma tu większej filozofii;)

Dajcie znać jeśli temat opryszczki jest Wam bliski:))

W razie pytań piszcie!

Buziaki

Ala