Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Wszystko, co mi leży na sercu!

    Już dawno temu, gdzieś w październiku, postanowiłem sobie, że grudzień będzie miesiącem, w którym powiem o wszystkim, co mi leży na sercu. Miało to zostać połączone z premierą mojej książki “Nie-wystarczający”, jednak okazuje się, że grudzień się skończył, a my wciąż jesteśmy przed premierą jej papierowej wersji. Całe szczęście na czas wyszedł ebook, więc te treści już są przez Was czytane. Skąd we Mnie ta pewność? Od trzech tygodni, od premiery, jesteśmy w Top 100, długo byliśmy w pierwszej dziesiątce, kategorii macierzystej. Jednak nie o tym dzisiaj. Dzisiaj chcę się z Wami podzielić tym, co leży mi na sercu i co skłoniło mnie do zaczęcia pisania - czy to artykułów, które znajdziecie tutaj, czy to książek, tak już w liczbie mnogiej, tyle na razie mogę powiedzieć. Bez zbędnego przeciągania - zapraszam Was dzisiaj na zbiór tego, co leży mi na sercu. Swoją drogą ciekawe ile razy jeszcze to sformułowanie się w nim pojawi. 


Ludzie się nie kochają

    To mi leży na sercu chyba najbardziej. Chodzi mi tutaj o miłość własną, o to, że wielu ludzi nie kocha siebie. Boli Mnie ten świat pełen kompleksów. Boli mnie to jak wiele ludzi mówi o swojej niewystarczającości, nie pozwalając sobie być wystarczającymi, nie pozwalając sobie być kochanymi i pięknymi. Boli mnie to, jak widzę ludzi, którzy potrafią oblać innych swoim dobrem, ale sami mają się z sobą źle nie potrafiąc tym dobrem oblać siebie. Boli mnie to najbardziej.

    Boli mnie też to, że ludzie nie potrafią kochać się nawzajem i akceptować się takimi, jakimi są, a świat zostaje przez nich zamieniany w środowisko wpływów. Ludzie chcą mieć władzę w swoim małym środowisku i robią wszystko by ją jakoś mieć, przynajmniej w swoim mikrokosmosie, a nie dają sobie jakiejś taryfy ulgowej do bycia po prostu. Boli mnie to, że bycie nie sprawia ludziom takiej radości, jaką mogłoby sprawiać. Przynajmniej takie mam wrażenie.


Jest kupa nieszczęścia

    To mi leży na sercu, że ludzie są nieszczęśliwi i mam silne wrażenie, że tylko dlatego, że nie chcą być szczęśliwi, ale cierpią przez swoje nieszczęście, ale boją się go zamienić na szczęście, bo nieszczęście już znają, a to co znajome wydaje się być jakoś pozornie bezpieczniejsze. Boli mnie to, że ludzie nie chcą być szczęśliwi za wszelką cenę, tylko za wszelką cenę chcą udowodnić kłamstwo, ubierając je w ubranie prawdy i udając, że prawdą się urodziło, a w sercu nosząc ból i smutek wynikający z fałszu, którym jest fikcja szczęścia.

    Boli mnie to, że gdzie się nosa nie wsadzi, to można usłyszeć o nieszczęściu, a o szczęściu mało echa. Boli mnie to, że o nieszczęściu ludzie chcą słuchać i czytać i takie artykuły mają mnóstwo kliknięć, a szczęście nikogo nie obchodzi. Boli mnie świadomość, że wielu ludzi przekreśla szczęście i uznaje je jakoś wewnętrznie za coś nieosiągalnego i niedostępnego. Boli mnie to, że łatwo jest w to uwierzyć, a ciężko jest uwierzyć w siebie.



 Seksualność jest ceną 

    To mi leży na sercu, że z seksualności ludzie robią biznes. Nie chodzi mi tutaj jednak o porno biznes, a bardziej o biznes emocjonalny. Boli mnie to, że jedna osoba może emocjonalnie naciskać drugą, by ta pozwoliła jej użyć swojej seksualności. Boli mnie to, że czasem za normalne emocje ludzie muszą płacić swoją seksualnością. Boli mnie to, że też taką cenę ponoszą czasem Ci, którzy po prostu chcą być i tyle. 

    Boli mnie to, że nie ma równości w odczuwaniu. Boli mnie to, że wśród ludzi nie może być równorzędnych relacji na zasadzie: ja czuję do ciebie to samo, co ty do mnie. Boli mnie to, że ludzie potrafią nadużywać tego, że ktoś im zaufał, tylko po to, by spełnić jakieś swoje potrzeby. Boli mnie to, że przez takie akcje wielu ludzi ma zrujnowane życia. Boli mnie to, że ludzie cierpią i źle się mają ze swoją seksualnością, mimo, że jest ona częścią ich natury i tak nie powinno być.


 Kościół nie jest bezpiecznym miejscem

    To mi leży na sercu, że nie ma poczucia miłości, zrozumienia i bezpieczeństwa w Kościele. Trudne jest to bardzo, żeby ująć w kilku zdaniach, więc na ten temat będzie trochę obszerniejszy tekst później. Boli mnie to jak wielu ludzi zostało skrzywdzonych przez wrogość i niezrozumienie ze strony Kościoła, który przecież powinien być miejscem inkluzywnym. 

    Boli mnie to, że Kościół krzyczy o dobroci, a sam nią nie grzeszy. Bolą mnie ofiary Kościoła i to, że wiele mówi się o pomocy tym ludziom, a nic się nie robi. Boli mnie to, że ludzie Kościoła są pełni wrogości względem ludzi o innych poglądach. Boli mnie to, że aż tak wiele rzeczy się tam nie zgadza i wewnętrznie kłóci ze sobą. Boli mnie koniec końców to, że Kościół pluje na ludzi, którzy są Mu niewygodni, przez co sam zaczyna wiele ludzkich tragedii. Boli mnie to bardzo, bo nigdy nie powinno mieć miejsca, a wciąż ma. 


Wszystko za pieniądze

    To mi leży na sercu, że światem rządzą pieniądze. Boli mnie to, że ludzie przeliczają swoje życie na złotówki, a nie na chwile szczęścia. Boli mnie to, że za wszystko trzeba zapłacić. Boli mnie to, że przyjaźń ma swoją cenę, że ludzie są obok, kiedy Ty masz siłę stać na własnych nogach, a gdy jest inaczej, to nikogo nie ma. Bolą mnie wszyscy opuszczeni ludzie, wszyscy samotni, którzy takimi się stali, bo gdzieś po drodze stracili walutę relacji.

    Boli mnie to, że wszystkie te rzeczy, których nie da się kupić, nie są w ogóle brane pod uwagę, gdy przychodzi porozmawiać o wartościach. Boli mnie to, że ważniejsze jest mieć, niż być. Boli mnie to, że ciężko jest zrobić, a łatwo jest zdobyć. Boli mnie to, że więcej o człowieku mówi jego pozycja, niż jego dobre serce. Boli mnie to, że na to dobre serce się nawet nie zwraca uwagi, gdy w grę wchodzą zależności i wpływy.


 Nie ma czystej miłości

    To mi leży na sercu, że nie ma w nas miłości. Boli mnie to niemiłosiernie, że nie potrafimy patrzeć na siebie z miłością tak wielką, jaką tylko można sobie wyobrazić. Boli mnie to, że miłości nie da się oczyścić do samej lekkości. Boli mnie to, że każda miłość niesie ze sobą ogromny ciężar, a każdy kij ma dwa końce. Boli mnie to, że to co piękne, szybko się kończy, a nie chce trwać zawsze. Boli mnie poddawanie się nieidealnym w naszym mniemaniu obliczom miłości, ze świadomością, że na więcej nas nie stać. 

    Boli mnie to, że dwoje ludzi nie może być z sobą tak po prostu, tylko zawsze z tym jest jakiś bilans zysków i strat. Boli mnie to, że nie potrafimy widzieć w innych ludzi, którym miłość najzwyczajniej w świecie się należy. Boli mnie to, że łatwo jest wycenić kogoś, czy też siebie, ale trudno jest pozostać bezcennym. Boli mnie to, że za bezcen potrafimy siebie oddać, bo takie mamy o sobie mniemanie, a miłość nie jest jasną sprawą, tylko bajką, która nie jest dla nas napisana, co oczywiście jest kłamstwem, ale takie ma korzenie w świadomościach, że zdaje się być w płaszczu prawdy. 


 Nie ma czułości na sztukę

    To mi leży na sercu, że za artystami, którzy w swoich dziełach stawiają na prawdziwe emocje, nie ma takich wyników, jak za artystami, którzy mają lekkie i przewiewne hity letnie. Boli mnie to, że brakuje ludziom czułości na sztukę, która jest czymś więcej niż kupą mięsa i kości, a zawiera w sobie duszę. Boli mnie to, że najbardziej docenia się to, co jest łatwe w odbiorze.

    Boli mnie to, że ludziom brakuje kontaktu ze sztuką, ale nie ma po niej pustki. Boli mnie to, że nie wszyscy ludzie są tak czuli na sztukę i tak czuli na miłość. Boli mnie to, że często piękna sztuka jest zabijana i zakopywana, bo jest najzwyczajniej w świecie zbyt trudna. Tak samo, jak to bywa z trudną prawdą.


 Brak prostoty i jednoliniowości 

    To mi leży na sercu, że w świecie brak jest prostoty. Boli mnie to, że wszystko w co się wchodzi musi być tak skomplikowane. Boli mnie to, że w zwykłej bułce jest milion składników, a żeby dojechać na drugi koniec miasta trzeba zaliczyć trzynaście przesiadek. Boli mnie to, że ludzie nie chcą być sobą zawsze, a tylko wtedy, kiedy jest to dla nich wygodne.

    Boli mnie ta prawda, której się unika, bo lepiej jest zastąpić ją kłamstwem w karnawałowym kostiumie. Boli mnie to, że życie jest takie trudne, bo nie jest proste. Boli mnie to, że cokolwiek się nie pojawi na drodze, to potrafi ją wywrócić do góry nogami. Boli mnie też czasem to, co koniec końców okazuje się piękne. Zresztą sam ból nad światem jest piękny i rozwijający.


 Wrogość

    To mi leży na sercu, że ludzie są względem siebie wrogo nastawieni. Boli mnie to, że nie ma miejsca na zrozumienie, ale już na ocenę zawsze się znajdzie. Boli mnie to, że łatwo jest żyć za kogoś, a trudno jest żyć samemu. Boli mnie to, że dorosłość bywa ciągnięciem bagażu napakowanego wrogością innych z przeszłości. 

    Boli mnie to, że często nie potrafimy inaczej, chociaż chcemy. Boli mnie ta cała wrogość jaka powiewa sobie pomiędzy zwykłymi prośbami i problemami. Bardzo boli mnie też wrogość, która często pojawia się w przestrzeniach, które z zasady powinny być inkluzywne. Wrogość mnie boli.



    Boli mnie to wszystko tylko dlatego, że jestem dwiema stronami tej układanki. Boli mnie to, że jestem ocenianym, ale i oceniającym, niekochanym, ale i niekochającym, okłamywanym, ale i kłamliwym. Boli mnie chyba najbardziej to, że życie jest sztuką, którą ciężko ująć w ramy, a tak się jej umniejsza i nie chce się jej odkrywać. Tutaj już nie ma mnie po dwóch stronach, tutaj jestem w opozycji. Chcę odkrywać życie i je opisywać, tak samo miłość, szczęście i radość. Chcę żyć życiem, a nie tylko je przeżyć. Dlatego właśnie napisałem książkę “Nie-wystarczający”, by przeżyć życie, a w nim to wszystko, co mi leży na sercu. 


>>> MOJA KSIĄŻKA
>>> MÓJ INSTAGRAM



This post first appeared on To Gołąbek, please read the originial post: here

Share the post

Wszystko, co mi leży na sercu!

×

Subscribe to To Gołąbek

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×