Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Jak ja uwielbiam wrzesień i jesień!

    

A tutaj wizualizacja mnie na jesiennym spacerze.

    Wrzesień od zawsze kojarzył mi się bardzo pozytywnie. Jest on przecież miesiącem, który przynosi jesień, a jesień to czas rozwoju, czas początków, nowych projektów, długich wieczorów i tego niepowtarzalnego klimatu. Najbardziej zawsze lubiłem deszczowe dni, gdy lekko zmarznięty wracałem do domu, by zapalić świece i zająć się tysiącem spraw, które czekały na realizację. Wtedy pojawiał się ten obłędny kontrast - mokrego i wilgotnego świata za oknem z ciepłym i przytulnym światem wewnętrznym. Tak! Jesień to zawsze był czas wielkich idei, zmian myślenia, podsumowań i przemyśleń. Mam nadzieję, że i ten rok zaowocuje przynajmniej takimi samymi zmianami, jakie przyszły w ubiegłych latach. 

    Wrzesień był zawsze czasem skoku kreatywności. To zasługa pewnie tych długich wieczorów. Pozwalając sobie na odrobinę jesiennego chillu, pozwalałem także na kolejne przypływy kreatywności. Początki jesieni to czas, w którym najwięcej pisałem, w którym ośmielałem się najwięcej marzyć. Dzięki jesiennej energii wiele pomysłów, które może już wcześniej czekały mnóstwo czasu na realizację, okazywało się o wiele łatwiejszych. To bardzo ciekawa sprawa, jak pora roku może wpływać na człowieka. Ja najbardziej produktywny zawsze byłem jesienią. To jesienią wydałem swoją pierwszą książkę w życiu, jesienią wszystkie moje blogi rozkwitały, to właśnie jesienią miałem w sobie najwięcej kreatywności i to takiej, dzięki której projekty dochodziły do końca. 

    Wiele rzeczy wiąże się z porami roku. Nie chodzi tutaj zupełnie o zewnętrzne sprawy, ale o te wewnętrzne. Tak, jak wiosna jest czasem miłości, lato odpoczynku, zima spokoju, tak jesień jest czasem kreatywności. Co jednak ważniejsze, to te pory roku nie są objęte kalendarzem. One się naturalnie przeplatają w życiu człowieka. Czasem nie spodziewamy się zupełnie kiedy zagości w nas nowa energia wiosny, albo letni odpoczynek. O ile więc kalendarz kontroluje pory roku co do zjawisk atmosferycznych, tak nasze serca kontrolują nasze wewnętrzne pory roku. Myślę, że ja już od dawna czekałem na jesień. Jak ja już chciałem, żeby ona przyszła, żeby zaczęło być mi kreatywniej. Tyle rzeczy czeka przecież zrobienia, tyle projektów nie jest sfinalizowanych, tylu sprawom brakuje czasu i energii. Cieszę się, że jesteś! 

A tak wyglądałbym na górze z liści.

    Ta nowa energia jesieni gra mi już powoli w uszach. Tak! Jesień to przecież całkiem inna muzyka. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja we wrześniu zmieniam całkowicie moją playlistę. Moje gusty muzyczne wołają o inne dźwięki, inne melodie - o jakie konkretnie chodzi, dowiecie się pewnie za jakiś czas. Zresztą jesienią wychodzi caaaaaaała masa świetnej muzyki. W poprzednich latach to odczułem, myślę, że i w tym roku będę usatysfakcjonowany nowymi wydaniami. Co najśmieszniejsze, to te same piosenki latem nie brzmią już tak dobrze. Jest jakaś magia tej całej jesieni, której nie byłbym w stanie za nic wymienić. Szkoda tylko, że ten okres będzie trwał tak krótko. Nim zdążymy porządnie mrugnąć okiem to radiostacje opanują już świąteczne kawałki. Swoją drogą, to nowe składanki kolęd już się pewnie nagrywają. To nic złego - jesień to mój ulubiony okres w roku, ale zaraz po tym świątecznym! Może to kolejny argument dlaczego tak lubię jesień - jest ona zapowiedzią świąt. 

    Lubię jesień za deszczowe dni i za złote ciepło. Te jesienne upały są przecież całkiem inne niż letnie. One nie dokuczają, one ogrzewają. Uwielbiam to uczucie, jak mimo wielu warstw ubrań to promienie słoneczne ogrzewają mnie bardziej niż cokolwiek innego. Dzięki temu wszystko staje się takie kolorowe - dosłownie i w przenośni. Kolorowy krajobraz daje świetny grunt dla kolorowych myśli - jesień to zdecydowanie czas, w którym jestem jeszcze bardziej pozytywny. Z drugiej strony nie oddałbym za nic tych wszystkich deszczowo mglistych dni. Bardziej nawet uwielbiam uczucie ciała spowitego mgłą. Kocham to, jak mogę widzieć tak mało przed sobą, bo nie muszę martwić się zupełnie tym, co daleko. Nie muszę patrzeć zbytnio w przód, bo jestem w swoim tu i teraz, w swojej ulubionej mgle. Ta mgła nie może być jednak w żadnym stopniu synonimem kłamstwa. Ona ocieka prawdą i szczęściem - w trakcie takiej jesieni nie da się nie być jeszcze bardziej pozytywnym.

Pogoda się zmieniła? Jak mnie to cieszy!

    Jesień nie tylko przynosiła inspirację, ale sama w sobie już inspirowała. Kiedyś napisałem nawet wiersz, który nosi tytuł “Jesień”. Chciałbym się teraz nim z Wami podzielić. Poza tym, że symbolika jesieni w nim jest ciut inna, niż ta, o której pisałem wyżej, to wciąż jest bardzo ciekawy. Niech będzie nie tylko świetnym zakończeniem tego postu, ale też małą zapowiedzią tego, co ta aktualna jesień może przynieść. Domyślacie się? Powiem tak - obserwujcie Instagram, będzie się działo! 



JESIEŃ


Tęsknię za liśćmi, 

które już dawno opadły z łodyg 

kwiatów wplecionych w moje uśmiechy. 

Tęsknię za zapachem kory, 

w którą była ubrana moja osobowość 

i zawsze widziałem pozytywne strony. 

Tęsknię za śpiewem ptaków, 

który w myślach rozbrzmiewał, 

gdy rodziły się jakby znikąd nowe. 

Tęsknię za sobą, 

którego jeszcze nie poznałem, 

który lekką ma głowę, 

serce pełne miłości 

i widzi wiosnę. 


Teraz jesień, 

coraz już ciemniej, 

coraz chłodniej 

i nagie gałęzie. 

Widzę tą jesień, 

tylko ciut tęsknię 

i jeszcze się dziwię, 

że mimo wszystko, 

mimo tej jesieni, 

potrafię ją jeszcze widzieć.




This post first appeared on To Gołąbek, please read the originial post: here

Share the post

Jak ja uwielbiam wrzesień i jesień!

×

Subscribe to To Gołąbek

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×