Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Tolluk

Burzliwe i niebezpieczne jest morze otaczające lądy Irlandii. Jesienią fale są wysokie i z hukiem rozbijają się o skaliste brzegi. W takim morzu mało kto ma odwagę się kąpać o tej porze roku i niewiele osób przychodzi na kamieniste plaże.
I dobrze, myślała Tolluk, bardzo dobrze, że nie przychodzą. Była dzięki temu bezpieczniejsza, choć jak mówić o bezpieczeństwie, gdy i ośmiornice, i rekiny wciąż polowały na takie jak ona. Była niewielkich rozmiarów, niezwykle drobna i szczupła, ale i tak wciąż dobrze dostrzegalna przez głodne krwi drapieżniki. Od wielu lat musiała radzić sobie sama. Kiedyś żyła dalej od brzegu, w głębi morza, wraz ze swoim stadem, ale ciekawość typowa dla młodego wieku odegnała ją od nich. Teraz było już za późno, by ich znaleźć. Nie było dnia, by za nimi nie tęskniła. Wiedziała, że już nigdy ich nie zobaczy, żyła więc samotnie, coraz smutniejsza i poważniejsza.
Wyjrzała ponad niespokojną taflę wody. Była blisko stromego klifu, gdzie usiłowała zdobyć pożywienie, ostryg znalazła jednak ledwie kilka. Dwóch nastolatków stało na szczycie skały. Robili zdjęcia morzu i sobie nawzajem i gdy Tolluk ujrzała w ich rękach aparat, natychmiast schowała się pod powierzchnię wody. Bała się ludzi. Polowali na jej stado i w młodości widziała śmierć wielu swoich bliskich. Ostrzegano ją zawsze przed kontaktem z ludźmi. Są wściekli, gdy nas widzą, mówiła jej matka. Nie chcą, byśmy żyli w ich świecie. Tolluk wiedziała, że spotkania z nimi są bardzo niebezpieczne.
Mimo to wynurzyła się raz jeszcze, aby zerknąć na młodych chłopaków. Śmiali się i pokazywali coś sobie palcami. Jeden z nich pochylił się, by sfotografować wodę rozbijającą się hałaśliwie o brzeg. Tolluk zdrętwiała ze strachu, sądząc, że ją zauważyli, gdy wtem usłyszała głośne piski.
Na dużym kamieniu pośrodku groźnego, zimnego morza stał mały, kosmaty pies. Pies trząsł się od przenikliwego chłodu. Był chudy, mokry i bardzo przestraszony. Patrzył błagalnie w górę na dwóch roześmianych nastolatków. To właśnie psa fotografowali, śmiejąc się głośno. Pies dreptał niespokojnie w kółko po kamieniu, rozpaczliwie piszcząc. Tolluk ścisnęło się serce na jego widok. Rozejrzała się wokół i stwierdziwszy, że teraz jest najwłaściwszy moment, szybko popłynęła w kierunku skały.
Jeden z chłopaków wrzasnął przeraźliwie.
– Syrena! – krzyknął i począł machać rękami w jej stronę. – Syrena!
Tolluk wdrapała się na skałę w mgnieniu oka. Pies podkulił ogon, gdy ją zobaczył. Wyciągnęła do niego ręce i mocno przytuliła, obejmując go silnie.
– Syrena! – krzyczeli wciąż chłopacy. Jednemu z nich, blondynowi odzianemu w niebieską kurtkę, aparat wypadł z ręki. – Podnieś go! – zawołał jego kolega. – Zrób zdjęcie!
Tolluk wiedziała, że trzeba działać szybko. Ześlizgnęła się ze skały z psem w objęciach i zanurkowała, znikając z oczu dwóm rozkrzyczanym nastolatkom.
Wynurzyła się kawałek dalej, pamiętając, że piesek nie umie oddychać pod wodą. Odpłynęła w głąb morza tak szybko, jak tylko potrafiła. Pies tulił się do niej z całej siły, drżąc w jej rękach. Płynęła dalej, dopóki nie ustały krzyki obu chłopaków.
Dotarła do oddalonej o kilka kilometrów maleńkiej plaży. Usiadła na mokrym piasku z ogonem w wodzie. Piesek zaskamlał, przytulony do niej wciąż całym ciałem. Delikatnie postawiła go na ziemi i pogłaskała.
– Już dobrze, malutki, już dobrze – powiedziała do niego uspokajająco. Zwierzę spojrzało jej głęboko w oczy. Jego kudłata sierść była cała mokra. Usiadł i polizał ją po ręku.
– Tu będziesz już bezpieczny. Może cię ktoś znajdzie i zaopiekuje się tobą. – W jej głosie brzmiała nadzieja. – Ja nie mogę z tobą zostać – spojrzała na niego przepraszająco.
Siedzieli jeszcze chwilę razem w milczeniu. Tolluk głaskała pieska, próbując ogrzać jego zmarznięte ciałko. W końcu westchnęła ciężko.
– Muszę już iść – powiedziała i, popatrzywszy jeszcze raz na pieska, zanurzyła się szybko w wodzie. Pies zaszczekał za nią donośnie wśród ciszy, jaka panowała na odosobnionej plaży.


Po trzech dniach morskie fale wyrzuciły na brzeg ciało Tolluk. Było całe poranione od strzałów z broni palnej. Nikt, kto ją kochał, nie wiedział o jej śmierci. Nikt poza małym pieskiem, który od kilku dni siedział samotnie na plaży, patrząc wyczekująco w morze.


This post first appeared on Antychrystka, please read the originial post: here

Share the post

Tolluk

×

Subscribe to Antychrystka

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×