Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Mizon, Skin Power Original First Essence


Hej dziewczyny :)

W dzisiejszej recenzji przybliżę wam kolejny produkt koreańskiej marki Mizon. Jak pewnie zauważyłyście, bardzo wiele ich produktów przypadło mi do gustu i zagościło na dłuższy czas w mojej codziennej pielęgnacji. Czy tak samo będzie i tym razem? Czytajcie dalej!

*Opis Producenta*

Mizon Skin Power Original First Essence to odżywcza esencja ze sfermentowanych drożdży (94.5% Galactomyces Ferment Filtrate). Wspaniałe właściwości sfermentowanych drożdży odkryto podczas produkcji… sake! Od tego czasu Korea zwariowała na ich punkcie! Nic dziwnego, ponieważ zawierają mnóstwo składników aktywnych, m.in. minerały, witaminy oraz aminokwasy, które rozjaśniają i rozświetlają cerę oraz działają przeciwzmarszczkowo. Kwasy glutaminowy oraz hialuronowy pozostawiają skórę silnie nawilżoną i odżywioną! Esencja ma wodnistą konsystencję – zbliżoną do tonerów – i posiada bardzo delikatny zapach.

Efekty:
  • Intensywne odżywienie i wygładzenie cery
  • Działanie przeciwzmarszczkowe 
  • Przywrócenie skórze naturalnego pH 
  • Nawilżenie oraz rozjaśnienie przebarwień 
  • Wspomaga następne produkty (serum, krem) w efektywnym wchłanianiu 
  • Ukojenie dla skóry z niedoskonałościami – zwalcza wypryski i ślady po nich
  • Reguluje wydzielanie sebum
  • Poprawia elastyczność skóry 
Sposób użycia:

Zastosuj od razu po umyciu twarzy – wylej trochę na wacik kosmetyczny lub na suche dłonie i wmasuj/wklep delikatnie w suchą skórę. Esencja wchłania się błyskawicznie! Po tym kroku możesz nałożyć serum.

Skład:
Galactomyces Ferment Filtrate, Butylene Glycol, Pentylene Glycol, 1.2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Niacinamide, Water, Glycerin, Peg-60 Hydrogenated Castor Oil, Caprylyl Glycol, Ethylhexyl Glycerin, Tropolone, Sodium Hyaluronate, Adenosine, Carbomer, Xanthan Gum, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Coptis Japonica Root Extract, Trehalose, Biosaccaride Gum 1, Sodium PCA, Betain, Sorbitol, Glycine, Alanine, Proline, Serine, Threonine, Arginine, Lysine, Glutamic Acid, Potassium Hydroxide, Rosmarinus Officinalis, Abies Sibirica Oil, Cananga Odorata Flower Oil, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil.



*Moja Opinia*



Przyznam wam, że kiedy tylko zobaczyłam tą esencję, wiedziałam że musi być moja! Przede wszystkim przez fakt, że ma dobry skład i zawiera aż 94,5% filtratu ze sfermentowanych drożdży, które znane są ze swych zbawiennych właściwości na cerę. Substancja ta została doceniona przez azjatki, dlatego jest bardzo popularna i występuje w wielu kosmetykach - jednak rzadko w tak wysokim stężeniu. Właśnie z tego powodu zainteresowałam się tym produktem.

Esencja zamknięta jest w wysokiej buteleczce o pojemności 210 ml, która wyglądem przypomina zamglone szkło - dobrze jednak że jest z plastiku bo przy mojej nieporadności życiowej najprawdopodobniej szybko by się rozbiła. Opakowanie zamykane jest na srebrną zakrętkę. Dozownik posiada wąski otwór, dzięki czemu aplikacja jest wygodna i możemy nałożyć taką ilość produktu jaką chcemy. 


Konsystencja jest przeźroczysta i bardzo wodnista w delikatnie żółtawym kolorze. Producent zaleca aby esencję aplikować na wacik, jednak ja wolę nakładać ją bezpośrednio na dłonie, a potem wklepywać w skórę twarzy. Mam wrażenie, że przy takim użytkowaniu zużywa się mniej produktu, a co za tym idzie jest dużo bardziej efektywne. Co do wydajności - jest bardzo dobra. Po prawie dwumiesięcznym, codziennym stosowaniu nadal nie zużyłam więcej niż 1/5 objętości butelki. Podejrzewam, że bez problemu wystarczy na 5-7 miesięcy. 

Zapach jest cudowny...delikatny, słodki - przywodzi na myśl kwiaty w moim ogródku i na pewno nie przypomina znienawidzonych przeze mnie drożdży. Mam do nich spory uraz - a właściwie nie do nich tylko do samego ich zapachu - po tym jak przez miesiąc piłam je codziennie, aby wzmocnić sobie włosy nie mogę ich teraz znieść dlatego na początku trochę się o ten aspekt obawiałam. Jednak nie jestem osobą, którą nieciekawy zapach kosmetyku może zniechęcić, dlatego nie miałam przy jej wyborze jakichś szczególnie intensywnych rozterek życiowych. 


Tak jak wcześniej wspomniałam - esencję nakładałam codziennie wieczorem po uprzednim, dokładnym oczyszczeniu cery. Oczywiście nie stosowałam się do reguły trzech sekund ponieważ aż tak szybka nie jestem i szczerze...nie wiem jak ktokolwiek mógłby być. Kosmetyk nakładałam po prostu po osuszeniu twarzy. Niewątpliwie dużym plusem jest fakt, że wystarczy bardzo niewielka ilość do dokładnego pokrycia całej cery. Esencja błyskawicznie wchłania się do matu i staje się niewyczuwalna. 

Przechodząc do właściwości pielęgnacyjnych - to co najbardziej rzuciło mi się w oczy to niesamowite wręcz rozświetlenie skóry! Efekt ten bardzo mnie zachwycił i aby lepiej go zobrazować na myśl przychodzi mi angielskie sformułowanie 'radiance skin' - nie wiem jak to przetłumaczyć żeby brzmiało jakoś normalnie ale właśnie takie było moje pierwsze skojarzenie. Skóra stała się świetlista, delikatnie rozjaśniona i nabrała zdrowego kolorytu. 


Zauważyłam również niewielkie zwężenie rozszerzonych porów, poprawę elastyczności skóry i intensywne odżywienie. Zaskoczył mnie także fakt, że esencja całkiem nieźle nawilżała - podczas jej stosowania nie pojawiły mi się żadne suche skórki, ani podrażnienia czy wypryski. Skóra zaczęła się również wolniej przetłuszczać w strefie T, jednak nie była to duża różnica -  +/- 2 godziny, kiedy nie miałam nałożonego makijażu, jednak mimo to jestem zadowolona bo moją cerę ciężko unormować pod tym względem. Wpływu na zmarszczki mimiczne nie zauważyłam - jednak nie jest to produkt stricte nawilżający i nie można oczekiwać że będzie dawał tak dobre efekty jak mocny krem nawilżający. 


Reasumując, ta koreańska esencja jest świetnym produktem i z pewnością trafi na listę moich ulubieńców. Możecie zakupić ją na oficjalnej stronie polskiego dystrybutora kosmetyków marki Mizon za 139 zł. Biorąc pod uwagę wydajność i działanie naprawdę się opłaca!

                         PLUSY                                                                  MINUSY

- Wydajność                                                                            - Stosunkowo wysoka cena
- Przepiękny zapach                                                               - Brak wpływu na zmarszczki mimiczne
- Dostępność
- Wygodna aplikacja
- Bardzo dobre rozświetlenie 
i rozjaśnienie cery
- Skóra staje się odżywiona, wygładzona
oraz dobrze nawilżona
- Cera wolniej się przetłuszcza
- Nie podrażnia, nie powoduje wysypu, 
nie zapycha
- Błyskawicznie wchłania się do matu, 
nie pozostawiając tłustej warstwy
- Delikatnie zwęża rozszerzone pory 
oraz poprawia elastyczność skóry





MOJA OCENA: 

A jak u was dziewczyny? Stosujecie produkty typu esencja? Uważacie, że to konieczny krok w pielęgnacji czy raczej można go pominąć? :)

PS. Aktualnie na stronie mizon.com.pl trwa promocja i do końca czerwca esencję można nabyć 10% taniej za 125 zł! 





This post first appeared on Sakurakotoo, please read the originial post: here

Share the post

Mizon, Skin Power Original First Essence

×

Subscribe to Sakurakotoo

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×