Jak myślisz, czy jest ktoś na świecie, kto nigdy nie słyszał, że to diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety? To chyba zupełnie niemożliwe, bo przecież diamenty znane były już 4 miliony lat temu, a wiara w ich moc przez te wszystkie lata była ogromna. Diamenty dodawały odwagi wojownikom, greccy lekarze używali ich w leczeniu, zresztą do dziś są stosowane w neurologii. Przede wszystkim jednak diamenty, to symbol miłości. Tylko, co to ma wspólnego z inwestowaniem w brylanty?
Related Articles
Diamenty jako inwestycja – unikatowość brylantów ma swoją cenę
Tak, diamenty są równie rzadkie co prawdziwa miłość, co zdecydowanie wpływa na wartość jednego i drugiego. Sama ich nazwa oznacza niepokonany, niezniszczalny, co nawiązuje do ich głównej cechy: twardości. Nie każdy wie, że to najtwardsza substancja, która występuje w przyrodzie, praktycznie niezniszczalna, bo do stopienia brylantu potrzebna temperatura powyżej 3500 stopni, a w dodatku nie niszczą go ani kwasy, ani zasady. Cóż, diamenty są wieczne…
W dodatku, nie ma dwóch takich samych kamieni. Ta unikatowość to wada i zaleta. Z jednej strony kupujemy niepowtarzalny produkt, z drugiej trudno zdefiniować jego cenę rynkową, bo choć dwa kamienie mogą być „na oko identyczne”, ich cena może być diametralnie inna.
Zanim zainwestujesz w diamenty – co należy wiedzieć?
Pierwszy krok do każdej inwestycji to zyskanie rzetelnej wiedzy. W tym przypadku nie jest inaczej. Diament to kamień nieoszlifowany, gdy zostanie poddany obróbce, nabiera blasku i staje się brylantem. Od tego momentu zaczyna obowiązywać zasada 4C. To skrót określający jakość kamienia, ocenianą przez barwę, masę, czystość i szlif. Najbardziej pożądany kolor to czysta biel, oznaczana literką D, jeśli kamień jest żółtawy, to oznacza się go jako Z. Występują także kolory fantazyjne, wyjątkowo pożądane, jak choćby unikalny brylant różowy. Masa z kolei, podawana jest w karatach. Jeden karat to 0,2 grama i to od tego momentu możemy mówić o inwestycji. Kolejny parametr to czystość, czyli brak inkluzji i skaz. Szlif nadaje brylantowi blasku i powinien być perfekcyjny.
Przeczytaj też: Złoto czy srebro – w co warto inwestować w 2022 roku?
Rynek kamieni szlachetnych
W Polsce możemy dopiero mówić o delikatnym raczkowaniu i rynku, na którym inwestowanie w kamienie jest unikatowe. Z drugiej strony, wszędzie indziej na świecie, rynek ten uznawany jest za wyjątkowo stabilny, a Chiny i Indie są wręcz nienasycone. Prognozy szacują wartość rocznego obrotu na 50 milionów dolarów. Tylko aby móc się stać pełnoprawnym uczestnikiem tego rynku nie wolno zapominać, że brylant musi mieć certyfikat. Tylko taki, wydany przez jubilera to troszkę zbyt mało, bo tak naprawdę w Europie liczą się certyfikaty GIA i HRD, oba wystawiane w Antwerpii. Zwyczajowo, takie dokumenty dołączone są do kamieni, które ważą powyżej 0,25 grama. Czasami, na kamieniach, na rondyście (jedna z krawędzi szlifu) wypala się numer. Zdarza się też, że kamień jest pakowany w zgrzane pudełko plastikowe.
Przeczytaj też: Pierścionek zaręczynowy – czym się kierować przy jego wyborze?
Budżet i horyzont inwestycyjny dla diamentów
Warto mieć świadomość, że diamenty to raczej inwestycja alternatywna, taka na trudne czasy i nie ma sensu lokować w kamieniach całego kapitału, za to warto zabezpieczyć w ten sposób pewien procent oszczędności. Zanim rozejrzymy się za kupnem, przemyślmy dobrze budżet, bo górnej granicy praktycznie nie ma. Nie zapominajmy o jeszcze jednym: horyzont czasowy tej inwestycji to przynajmniej dekada, bo okazje tu nie występują i na szybki zarobek nie ma co liczyć. Z drugiej strony, nic nie stoi na przeszkodzie, by oprawić kamień i cieszyć się jego pięknem, choć ortodoksyjni inwestorzy twierdzą, że oprawiony kamień traci na wartości. Stracić, nie stracimy na pewno, bo aby uzyskać jeden diament o wadze karata, trzeba przekopać 100 ton rudy, a więc nasycenie rynku nam nie grozi.
Informacje zawarte w powyższym artykule nie stanowią rekomendacji w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz.U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715). Ani też nie stanowią “rekomendacji inwestycyjnych” ani “informacji rekomendujących lub sugerujących strategię inwestycyjną” w rozumieniu Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku).