Witajcie Kochani:) Arit długo stała przed wejściem do jaskini. Nigdy nie wiadomo bowiem, co czai się w okrytym ciemnością korytarzu? Lepiej zachować ostrożność...W końcu jednak ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem i Niewielkowymiarowianka postawiła pierwsze kroki na wilgotnym kamieniu. Wędrowała w głąb, wiedziona dziwnym przeczuciem. Po kilku minutach, jej ciało pokryła gęsia skórka. Być może był to efekt niskiej temperatury, a być może po prostu dreszcz emocji, jaki towarzyszy nam, gdy zmierzamy w nieznane? Jak by nie było, odważnie parła przed siebie, wodząc dla równowagi palcami po oślizgłej ścianie. Dotarła do oświetlonej poświatą księżyca, niewielkiej komnaty. Przez szczelinę w sklepieniu wpadały płatki śniegu, ale prawdziwą atrakcją było duże lustro w drewnianej oprawie. Kto je tu zostawił i dlaczego?
Arit zbliżyła twarz do błyszczącej tafli, która szybko zaparowała. Zza białej mgły patrzyła para dużych zielonkawych oczu.
"Czy to ja?"- echo odezwało się miękko i dźwięczało przez długą chwilę w niewielkowymiarowych uszach, po czym zamilkło i słychać było już tylko oddech, odbijający się od szkła kojącymi falami.
Jeśli nawet lustro nie było magiczne, to w niezwykle magiczny sposób zniechęciło Arit do odkrycia tajemnicy odbicia. Roztoczyło czar, który powstrzymał dziewczynę przed otarciem kropelek pary.
Każdy potrzebuje w życiu odrobiny magii, a odnaleźć można ją nie tylko w mrocznej jaskini, ale również w tym co pozornie najzwyklejsze.
Wzór na sukienkę i czapeczkę trafił do sklepiku i tam też możecie zobaczyć więcej zdjęć. Jak podoba się Wam ten strój? Lubicie magię i niezwykłości?
Do pełni szczęścia brak mi jedynie takiej okrąglutkiej metalowej foremki do pieczenia, ale może kiedyś będę miała? W każdym razie,tegoroczny tort był grubszy, bo z dwóch ciast i zamiast lukru był krem, a do tego warstwy nasączyłam Cassisem.
Chętniej jecie ciasta z kremem, czy wolicie bez?
Przesyłam Wam buziaczki i życzę miłego dnia!:)
PEACE