Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Edit: face masks

Witam!

Powracam z nowym wpisem, tym razem jak widać po tytule, pora na post kosmetyczny. Jak już raz wspominałam, nie jestem wielką fanką maseczek, jednak od niedawna co weekend siadam sobie na łóżku i nakładam coś na twarz, aby się choć na chwilę obudziła. Wstawanie codziennie o 5 rano jednak daje w kość, i weekend dla mnie to jedyna pora kiedy mogę się wyspać i zrelaksować na całego. Stąd też różnego typu maseczki pomagają, zwłaszcza te, które sprawiają, że skóra wydaję się promienna – idealne połączenie z niedzielną sesją zdjęciową na bloga. Podczas przerwy świątecznej odwiedziłam jednak drogerię i w moim koszyku pojawiły się trzy… ciekawi która najbardziej przypadła mi do gustu?

Zacznę może od pierwszej z lewej… cóż, po opisie na opakowaniu miałam duże oczekiwania co do tej maseczki, zwłaszcza, że dodatkowym plusem jest to, że jako jedyna z tych trzech jest na płacie… jednak oczekiwania zostały szybko zredukowane do rzeczywistości. Z maseczkę się jednak nie polubię, już po 6 minutach czułam jak moja skóra zaczyna piec, do tego po jej ściągnięciu moje policzki były podrażnione, co zdecydowanie mi się nie spodobało. Według opisu na opakowaniu, maseczkę powinniśmy trzymać od 10 do 15 min, wolę nie wiedzieć jakbym wyglądała, gdybym trzymała ją tak długo… za to zdecydowanie polubiłam dwie pozostałe… najpierw użyłam maseczkę z morza martwego (najtańsza z całej kolekcji) i muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się zapach, konsystencja a także to, ze w jednej saszetce jest aż tyle produktu. Spokojnie wystarczyłaby mi jedna część na dwie aplikacje. W dodatku skóra jest gładka, lekko promienna i co najważniejsze nie przesuszona! A to dla mnie zawsze najważniejszy punkt. To samo tyczy się maseczki AA, w pracy koleżanka mówiła o niej, że daje fajny efekt dlatego nie mogłam nie spróbować. Efekt, kiedy maseczka zaczyna buzować jest niesamowity. Przez cały czas się śmiałam i faktycznie już po pierwszym użyciu maseczki skóra wydaje się promienna i do tego te świetne nawilżenie… prawda jest taka, że po tej maseczce nie musiałam nakładać kremu na twarz, a to dopiero wielki plus. Więc zdecydowanie z tą maseczką polubię się na dłużej…

A wy? Próbowaliście którejś z tych maseczek? Jestem ciekawa waszych opinii, chyba, że macie jakieś inne ulubione z którymi chętnie chcecie się podzielić, piszcie w komentarzu.

Do zobaczenia w następnym poście!



This post first appeared on Mimundonormal, please read the originial post: here

Share the post

Edit: face masks

×

Subscribe to Mimundonormal

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×