Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Ekonomia przetrwania





Wstrzemięźliwość finansowa
CZYLI JAK STRATEGIA UNIKÓW MOŻE NAS OCALIĆ

Ponad 2 miliony Polaków ma już kłopoty ze spłacaniem zaciągniętych zobowiązań. Statystyki w tym wypadku nie kłamią. To gigantyczny problem społeczny. Niestety niewypłacalność w budżecie rodzinnym w większości sytuacji pojawia się niejako na własne życzenie. Jako efekt Decyzji o kredytach podejmowanych pod wpływem emocji, reklamy, presji rodzinnej czy sąsiedzkiej.


Źródłem zobowiązań nie są jednak wyłącznie kredyty. Zobowiązanie to albo umowa, którą podpisaliśmy, albo obietnica, którą komuś złożyliśmy. W obu wypadkach efektem umowy lub obietnicy jest pewien rodzaj zobowiązania, które leży po naszej stronie. Obietnicy łatwiej nie dotrzymać, bo ewentualne negatywne skutki są z założenia niegroźne. Gorzej wygląda sprawa z umową, która rodzi tzw. skutki prawne.


Wstrzemięźliwość finansowa to jeden ze sposobów na uniknięcie negatywnych skutków błędnych decyzji i źle skonstruowanych umów. Na czym polega? W największym skrócie, to unikanie zaciągania zobowiązań, przekładanie decyzji o ich zaciągnięciu na inny termin, odkładanie gratyfikacji na później oraz awersja do ryzyka. Przyjrzyjmy się teraz bliżej tym modelom świadomego zachowania.


Unikanie zaciągania zobowiązań
Pewnych zobowiązań możemy uniknąć, jeśli decyzja o ich zaciągnięciu zależy tylko albo głównie od nas. To wbrew pozorom ważna informacja. Oznacza bowiem, że to my jesteśmy w samym środku procesu decyzyjnego i mamy pełną kontrolę sytuacyjną.


Nie powinniśmy jednak zapominać, że zobowiązania rodzą się z obietnicy zaspokojenia rzeczywistych lub sztucznych potrzeb. Działamy przecież pod wpływem czynników zewnętrznych, najczęściej reklamy lub zasłyszanej opinii. Mimo że jesteśmy wyczuleni na każdy fałsz, śmiejemy się z nieudolnych prób nakłonienia nas do kupna niepotrzebnej rzeczy, nagle pod wpływem jakiegoś impulsu zmieniamy zdanie i działamy wbrew sobie. To klasyczny model zachowań konsumenckich. Co więcej, w proces zakupowy wkrada się czynnik irracjonalności, nawet częściej, niż bylibyśmy w stanie przypuszczać. W efekcie przepłacamy, kupujemy zbędne przedmioty na promocji. Krótko mówiąc, zwiększamy wydatki kosztem zaniedbań na polu oszczędzania. Aż wreszcie dochodzi do momentu, gdy łapiemy się za głowę, z niedowierzaniem patrząc wstecz na dzień, w którym podjęliśmy fatalną w skutkach decyzję finansową. Albo ktoś z naszego otoczenia nam to uzmysłowi.


Stosowanie strategii uników dotyczy wielu obszarów naszego życia. Nie powinniśmy przecież podpisywać umów, których nie rozumiemy albo które nie zostały zaopiniowane przez prawnika lub wiarygodnego, niezależnego eksperta w danej dziedzinie. Nie nakłaniam jednak nikogo do stosowania tej strategii non stop, przestrzegam jednak przed pochopnym podejmowaniem ważnych decyzji. Najważniejsze, abyśmy nie kupowali przedmiotów lub usług, które nic nowego lub dobrego nie wnoszą w nasze życie (nowy model telewizora, nowy samochód, abonament na telewizję kablową), abyśmy nie działali pod wpływem emocji (reklama i profesjonalni sprzedawcy) i abyśmy mieli możliwość przeanalizowania przyszłego zobowiązania w szerszym kontekście (konsultacja z prawnikiem lub rozpisanie na kartce wszystkich za i przeciw dla danej decyzji). To absolutne minimum.


Przekładanie decyzji o zaciąganiu zobowiązań na inny termin
Strategia skuteczna i pożyteczna, ale nie zawsze i nie dla każdego. Niektórych decyzji nie da się bowiem przekładać w nieskończoność, bo po pewnym czasie tracą sens i grożą określonymi konsekwencjami. Jednak to właśnie czas jest tu kluczową kwestią. Przesunięcie momentu podpisania umowy daje nam czas na zastanowienie się, na ponowne przeanalizowanie sytuacji, na konsultację z ekspertem lub znajomym.


Zmiana terminu może prowadzić niekiedy nawet do rezygnacji, wycofania się, unieważnienia wcześniejszych ustaleń. To niewątpliwa korzyść w kontekście potrzeby, z której udało nam się zrezygnować na bazie racjonalnych czynników. Czas przed podjęciem wiążącej decyzji działa bowiem na naszą korzyść, potem sytuacja jest odwrotna — z definicji stajemy się czyimś dłużnikiem i stroną umowy.


Odkładanie gratyfikacji na później
Na tym bazuje z kolei idea oszczędzania. Wstrzemięźliwość finansowa to w tym przypadku unikanie nadmiernych zakupów i konsumpcji lub chociaż jej świadome ograniczanie. Kupujemy tyle, ile potrzebujemy, i to, co jest absolutnie niezbędne. Wszelkie nadwyżki odkładamy, najczęściej po to, aby za kilka miesięcy czy lat dokonać większego zakupu za gotówkę. Tym samym priorytetem stają się cele długoterminowe, a planowanie zaczyna mieć sens.


Awersja do ryzyka
Osoby oszczędne i przezorne nie są skłonne podejmować nadmiernego ryzyka. Z tego względu jak ognia boją się kredytów konsumpcyjnych czy hipotecznych. Naturalne jest jednak, że większą skłonność do ryzykownych działań wykazuje młode pokolenie. Niestety najczęściej nie idzie za tym odpowiednia wiedza finansowa, co jest przyczyną wielu nietrafionych inwestycji i biznesów. W życiu każdego z nas przychodzi jednak taki moment, że wzięcie kredytu wydaje się najrozsądniejszym posunięciem: albo trafia nam się niebywała okazja, albo mamy świetny pomysł na biznes, albo musimy sfinansować nagłą potrzebę.


Najgorzej mają osoby niechętnie nastawione do kredytów. Ich negatywne nastawienie do idei zadłużania się ma bowiem źródło w rodzinnych tradycjach, stylu życia czy papce medialnej serwowanej przez telewizję i prasę. Brak im jednak podstawowej wiedzy o produktach finansowych, wiele z tych osób nadal nie ma nawet konta w banku. Moja rada: jeśli jeszcze nigdy nie brałeś kredytu, zastanów się tysiąc razy, zanim to zrobisz. Prawdopodobnie kredyt nie jest idealnym wyjściem, lepsze rozwiązanie, choć może bardziej czasochłonne, jest bliżej, niż myślisz.


WARTO ZAPAMIĘTAĆ
• Zawsze jesteśmy w samym środku procesu decyzyjnego. Od nas samych zależy więcej, niż przypuszczamy.
• Przesunięcie momentu podpisania umowy daje nam dodatkowy czas na przemyślenie całej sprawy.
• Dobrze jest kupować tyle, ile potrzebujemy, i to, co jest absolutnie niezbędne. Resztę lokować w oszczędności.
• Jeśli podejmujemy ryzyko, uzbrójmy się w odpowiednią wiedzę i informacje.


ODPOWIEDZ SOBIE NA NASTĘPUJĄCE PYTANIA
• Czy udało Ci się kiedyś uniknąć zobowiązania, które mogło Ci przysporzyć wielu problemów. Wiesz, co to było?
• Czy Twoim zdaniem podejmujesz racjonalne, przemyślane decyzje? Podaj trzy przykłady takich decyzji. Przekonaj siebie, że mówisz prawdę.
• Ile razy poszedłeś na całość i kupiłeś coś, na co nie było Cię stać?

-----------------------
Artykuł pochodzi z ebooka: Wojciech Głąbiński, Ekonomia przetrwania






This post first appeared on Na Bank!, please read the originial post: here

Share the post

Ekonomia przetrwania

×

Subscribe to Na Bank!

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×