Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Olimpiada po koreańsku


W tym roku po raz pierwszy oglądam olimpiadę z koreańskiej perspektywy. Wprawdzie w 2016 roku, podczas igrzysk w Rio byłem już w Korei, ale o ile dobrze pamiętam, akurat w tym czasie gdzieś wyjechaliśmy (niewykluczone nawet, że do Polski), więc żadnych transmisji nie oglądałem. Tym razem jest jednak inaczej – igrzyska odbywają się u nas i choć nie wybraliśmy się do PyeongChang, to stosunkowo często oglądamy je w koreańskiej telewizji. W porównaniu do transmisji poprzednich olimpiad, które oglądałem mieszkając w Polsce, jest to doświadczenie, hmm… raczej dziwne.


Tak mniej więcej wygląda olimpiada w koreańskiej telewizji... Źródło

Po pierwsze, w centrum uwagi komentatorów wszystkich stacji telewizyjnych które transmitują igrzyska na żywo, są koreańscy sportowcy. To zrozumiałe – wszak zawody odbywają się na ich rodzinnej ziemi. Jednak efekt jest taki, że o ile we wszystkich kanałach jest pokazywany short track, łyżwiarstwo szybkie, figurowe, curling, hokej, snowboard i jazda po muldach – czyli sporty w których Koreańczycy są naprawdę dobrzy (albo przynajmniej chcieliby być), to innych dyscyplin nie ma wcale, albo są o nich zaledwie wzmianki. W związku z powyższym – zapewne w przeciwieństwie do Was – nie zobaczyłem ani jednego oddanego w PyeongChang skoku narciarskiego, ani jednej konkurencji alpejskiej (nie żeby dotychczas udało się rozegrać więcej niż jedną) i miałem okazję obejrzeć bodaj pół godziny relacji z biegów narciarskich i biathlonu łącznie!

Poza tym, Koreańczycy mają dość oryginalny sposób prowadzenia transmisji. Wyobraźmy sobie, że trwa relacja z zawodów w łyżwiarstwie szybkim, która nawet mogłaby mnie zainteresować, bo startują Polacy. Startuje jednak również Koreańczyk. Pół biedy, jeśli uzyskany przez niego czas rokuje na jakieś dobre miejsce – wtedy być może transmisja będzie trwała do końca zawodów. Jeśli jednak szans na przyzwoite miejsce nie ma, natychmiast po występie koreańskiego sportowca pojawia się napis „A teraz przełączamy się na curling” i tyle oglądania łyżwiarstwa szybkiego...

Z drugiej strony, jeśli transmitowane są zawody w short tracku, to możemy zobaczyć dosłownie wszystko co dzieje się na torze. Trwa przerwa na czyszczenie lodu? Nie ma problemu – przecież możemy sobie przez 10 minut popatrzeć na koreańskiego zawodnika koncentrującego się przez kolejnym startem! Skończyła się jedna konkurencja, a do rozpoczęcia kolejnej zostało 20 minut? Nic straconego – możemy zobaczyć powtórkę startu Koreańczyka! A najlepiej kilka powtórek tego samego wyścigu, żeby się nam wszystko utrwaliło…


Ciekawa mapa, ilustrująca popularność poszczególnych dyscyplin olimpijskich w różnych krajach. Źródło

Osobne zagadnienie to komentatorzy. Zawsze jest ich co najmniej dwóch, a bywa że i trzech. Zwykle sami panowie, czasem jedna pani. I choć niekoniecznie znają się dobrze na dyscyplinie sportowej, którą relacjonują, w jednym osiągnęli mistrzostwo – potrafią podać precyzyjnie wiek każdego zawodnika 😆 W sumie nie powinno mnie to dziwić – wszak w Korei pytanie o wiek to najważniejsze pytanie zadawane każdej nowopoznanej osobie. Nie wiem jak wyglądała międzynarodowa transmisja z ceremonii otwarcia igrzysk, ale w wersji koreańskiej przy nazwisku każdej osoby odgrywającej jakąś znaczącą rolę (wnoszącej flagę, składającej ślubowanie czy wreszcie zapalającej olimpijski znicz) na ekranie telewizora pojawiała się również informacja o wieku.

Poza znajomością wieku sportowców, koreańscy komentatorzy specjalizują się również w… ocenie ich urody. I to bynajmniej nie kobiecej urody! Szczególnie upodobali sobie zawodników z Europy i Stanów Zjednoczonych, a przede wszystkim… mężczyzn. Jeśli zbliżenie twarzy któregoś z atletów pojawia się na ekranie przez dłużej niż kilka sekund, co najmniej jeden z komentatorów stwierdzi, że jest on przystojny, a jeśli ma brodę – to nawet bardzo przystojny! Jako posiadacz brody składającej się z więcej niż pięciu przysłowiowych włosów na krzyż, będącej niedościgłym marzeniem większości koreańskich mężczyzn, przez kilka lat pobytu tutaj zdążyłem się już do takich komplementów przyzwyczaić 😈 ale żeby od razu tak publicznie?!?

Sytuacja zmienia się, jeśli Korea zdobywa jakikolwiek medal, niekoniecznie złoty. Wtedy zawodnicy z innych krajów, łącznie ze zwycięzcą danej konkurencji, schodzą na plan dalszy. Nie dalej niż wczoraj Koreańczyk zdobył brązowy medal w łyżwiarstwie szybkim. Gdyby nie Internet, po obejrzeniu transmisji telewizyjnej wciąż nie wiedziałbym, z kim przegrał… Po ostatnim biegu pokazywano bowiem wyłącznie radość brązowego medalisty oraz bodajże pięć powtórek jego startu…

A co, jeśli koreański sportowiec był faworytem, ale zawiódł? Kolejny przykład z wczoraj: Koreanka była murowaną faworytką do złota w short tracku, ale w finale zgubiła ją pewność siebie i do mety dojechała druga. Komentatorzy, za przeproszeniem, zapomnieli języka w gębie. A gdy chwilę potem okazało się, że Koreanka została zdyskwalifikowana za zajeżdżanie drogi innej zawodniczce, komentująca zawody pani zwyczajnie rozpłakała się na wizji…

Skoro już wspomniałem o ceremonii otwarcia igrzysk… Czy w oglądanej przez Was transmisji, podczas parady sportowców na ekranie pojawiała się krótka informacja o tym, z czego słynie dany kraj? W przekazie telewizji koreańskiej – tak. Polska miała sporo szczęścia, bo została przedstawiona jako kraj Chopina i Kopalni Soli w Wieliczce, ale już w przypadku takich Włoch pojawiło się dziwne zestawienie Cesarstwa Rzymskiego i… pizzy. I rzecz jasna, wszyscy defilujący sportowcy płci męskiej z Europy i Ameryki byli przystojni albo bardzo przystojni!

Igrzyska jeszcze nie osiągnęły półmetka i mam nadzieję, że Polacy zdobędą w nich jakiś medal. Ale ja – choć zapewne nie zobaczę tego na żywo – dzięki koreańskiej telewizji również nie będę narzekał na brak atrakcji!



This post first appeared on Polak W Seulu, please read the originial post: here

Share the post

Olimpiada po koreańsku

×

Subscribe to Polak W Seulu

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×