Get Even More Visitors To Your Blog, Upgrade To A Business Listing >>

Trzęsienie ziemi w Pohang, epizod II


Jeśli wydaje się Wam, że listopadowe trzęsienie Ziemi w Pohang można już uznać za zamierzchłą historię, to jesteście w grubym błędzie. Od tego czasu mieliśmy łącznie ponad 80 wstrząsów wtórnych; jednak ich magnituda rzadko przekraczała 2.5, co w praktyce oznacza, że jeśli nie byliśmy w mieszkaniu, to niemal wcale ich nie odczuwaliśmy.


Dzisiejszy wstrząs wtórny był najsilniejszy od 15 listopada zeszłego roku

W międzyczasie władze Pohang zdążyły wypłacić nam dwie transze pomocy finansowej, a firma deweloperska która wybudowała nasze osiedle, w ramach rękojmi naprawiła wszystkie uszkodzenia elewacji budynków oraz ścian w częściach wspólnych. Remont miał miejsce podczas naszego pobytu w Australii i kiedy tydzień temu wróciliśmy do Pohang nasz budynek wyglądał niemal jak nowy.

Tyle tylko, że nasz powrót do Korei zbiegł się ze wzrostem częstotliwości występowania wstrząsów wtórnych. Wprawdzie były one słabe, ale znowu zaczęły pojawiać się niemal codziennie. Nikt jednak specjalnie się tym nie przejmował, ponieważ wcześniej uprzedzano nas, że tego typu wstrząsy mogą występować do wiosny a nawet dłużej.

Względny spokój sprawił, że niektórzy mieszkańcy naszego osiedla zaczęli szukać dziury w całym, tzn. domagać się od firmy deweloperskiej by przywróciła budynki do stanu nie tyle sprzed listopadowego trzęsienia ziemi, lecz z kwietnia zeszłego roku, kiedy zostały nam one oddane do użytku. Zawiązał się nawet jakiś komitet protestacyjny, zbierano podpisy pod petycją z bliżej niesprecyzowanymi żądaniami, odgrażano się sprowadzeniem telewizji, oflagowaniem budynków i sam nie wiem, czym jeszcze. Przez chwilę poczułem się jakbym znowu był w Polsce 😤

Cóż – wygląda na to, że komitet protestacyjny chwilowo będzie miał na głowie inne problemy. Dzisiaj o 5 rano nasze miasto nawiedził bowiem bardzo silny wstrząs wtórny o magnitudzie 4.7, czyli tylko nieznacznie słabszy od głównego wstrząsu z listopada (5.4). Epicentrum znajdowało się zaledwie 5 km od naszego domu. Rano (a w zasadzie w środku nocy, bo było jeszcze zupełnie ciemno, a my położyliśmy się spać zaledwie dwie godziny wcześniej) obudził nas huk i silny wstrząs. Przez chwilę miałem wrażenie, że nasz dom znajduje się w żołądku jakiegoś wielkiego stwora, który bezskutecznie próbuje go, za przeproszeniem, zwymiotować. Najpierw budynek podskakiwał do góry, potem zaczął chwiać się na boki – trwało to łącznie może z kilkanaście sekund.

Nauczeni wcześniejszymi doświadczeniami, od razu wstaliśmy, spakowaliśmy do plecaków wszystkie niezbędne rzeczy i przygotowaliśmy przy łóżku ciepłe ubrania na wypadek, gdyby wstrząs się powtórzył i trzeba było się ewakuować na ulicę. Na szczęście, poza dwoma wstrząsami wtórnymi o sile 2.0-2.1 które pojawiły się kilkanaście minut po pierwszym, było spokojnie. I całe szczęście, bo w Korei nadal jest bardzo zimno, a do tego od wczoraj w nocy mocno wieje (o czym przekonali się m.in. polscy skoczkowie w PyeongChang) – siedzenie w takich warunkach na ulicy z pewnością nie byłoby przyjemne…

Z informacji w mediach wynika, że kilkudziesięciu mieszkańców Pohang doznało w wyniku dzisiejszego wstrząsu lekkich obrażeń. Ziszczeniu ulegało też kilkanaście budynków, choć najprawdopodobniej uszkodzenia nie są tak duże jak w listopadzie. W naszym mieszkaniu część drobnych przedmiotów pospadała z półek na podłogę, ale póki co nie zauważyliśmy żadnych nowych pęknięć na ścianach czy innych uszkodzeń. Podobno jednak nowe rysy i pęknięcia pojawiły się na klatkach schodowych sąsiednich budynków.

Poniżej materiał koreańskiej telewizji o dzisiejszym trzęsieniu ziemi:



Tym razem zupełnie nie spisał się koreański system ostrzegawczy. Wstrząs miał miejsce o godzinie 5:03, a wiadomość alarmową dostaliśmy bodajże o 5:20. Zapewne Koreańska Agencja Meteorologiczna (KMA), która zajmuje się również monitorowaniem trzęsień ziemi, zrobiła sobie wolne na okoliczność Olimpiady 😈 Inna sprawa, że z wiadomości alarmowych wysyłanych przez KMA poza informacją o sile trzęsienia ziemi i odległością od epicentrum niewiele wynika…

Póki co (a w tej chwili jest u nas godzina 23 w niedzielny wieczór) w Pohang jest spokojnie. Wprawdzie koło południa były kolejne dwa wstrząsy wtórne, ale praktycznie nieodczuwalne – o magnitudzie 2.1 i 2.4. Tak czy inaczej, choć jesteśmy niewyspani, tej nocy pewnie będziemy spali czujnie...

Ale choć silny wstrząs w środku nocy do przyjemności nie należy, a akurat ten dzisiejszy trwał wyjątkowo długo i był nieco inny niż zazwyczaj, to po niemal dokładnie trzech miesiącach od drugiego najsilniejszego trzęsienia ziemi w historii Korei, powoli zaczynamy dostrzegać aspekty humorystyczne całej tej sytuacji. Pakując dzisiaj rano w pośpiechu do plecaków najpotrzebniejsze rzeczy i niezbędne dokumenty zastanawialiśmy się, czy – podobnie jak w listopadzie – zabrać ze sobą również akt własności mieszkania. Konkluzja była rzeczowa: „Eee, po co – tym razem na pewno się zawali!” Poza tym, jak tu nie śmiać się w sytuacji, kiedy parę minut po trzęsieniu ziemi na jednym z lokalnych forów internetowych pojawiała się dramatyczna informacja, że w okolicznych sklepach całodobowych zabrakło pojemników bento z kimbabem? Trzęsienie ziemi trzęsieniem ziemi, ale o piątej rano – tak samo jak o każdej innej godzinie – w centrum uwagi Koreańczyków znajduje się przede wszystkim jedzenie 😆 Zresztą my też przed chwilą podjęliśmy decyzję, że w przypadku konieczności nocnej ewakuacji zabierzemy z lodówki garnek dopiero co ugotowanej doenjangjjigae z abalone z Jukdo Market

Zapamiętajcie sobie, Moi Drodzy – jak trudna by nie była sytuacja, zawsze dysponujecie potężną bronią w postaci własnego poczucia humoru. Spokojnej niedzieli!



This post first appeared on Polak W Seulu, please read the originial post: here

Share the post

Trzęsienie ziemi w Pohang, epizod II

×

Subscribe to Polak W Seulu

Get updates delivered right to your inbox!

Thank you for your subscription

×