Podsumowań zeszłorocznych podróży ciąg dalszy. Na przełomie października i listopada 2017 r. braliśmy udział w dorocznej konferencji AMWA, która tym razem odbywała się w Orlando na Florydzie. W tym wpisie relacja z Florydy, w kolejnym – refleksje z kilkudniowego Pobytu w Nowym Jorku w drodze powrotnej.
Tak wygląda tuż po zachodzie słońca hotel Dolphin (po prawej, z dwiema rybami na dachu) w Lake Buena Vista |
Podróż z Azji do Stanów jest dla mnie zawsze ciekawym doświadczeniem, bo zwykle wylatujemy z Seulu popołudniu lub wieczorem i lądujemy na pierwszym amerykańskim lotnisku… tego samego dnia rano. Tak też było tym razem. Wylot z seulskiego lotniska Incheon w poniedziałek późnym popołudniem, lądowanie w San Francisco w poniedziałek rano, krótka przerwa i transkontynentalny lot do Nowego Jorku. Tam nocleg w lotniskowym hotelu w Newark i we wtorek popołudniu, po nieco ponad dwóch godzinach lotu, wreszcie docieramy do Orlando.
Trasa naszej podróży - dzięki uprzejmości Great Circle Mapper |
To był mój pierwszy pobyt na Florydzie. Wyjazdy konferencyjne mają to do siebie, że większość czasu spędza się w hotelu i niewiele można zobaczyć. Tym niemniej – to co tym razem widziałem, najlepszego wrażenia nie zrobiło. Ale po kolei. Po pierwsze, konferencja nie odbywała się w samym Orlando, lecz w kompleksie hotelowym Walt Disney World Swan and Dolphin Resort w Lake Buena Vista. Kompleks ten znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie disneyowskiego imperium Walt Disney World Resort, obejmującego m.in. cztery parki tematyczne (Magic Kingdom, Epcot, Disney-MGM Studios, Disney’s Animal Kingdom) oraz dwa parki wodne. Walt Disney World Resort zajmuje obszar dwukrotnie większy od nowojorskiego Manhattanu i co roku odwiedza go ponad 50 milionów osób!
Słynny Cinderella Castle widziałem daleko na horyzoncie z okien naszego pokoju. W zupełności mi to wystarczyło... Źródło |
Wyglądu hoteli Swan i Dolphin komentował nie będę – oceńcie sami na podstawie zdjęć oraz strony internetowej. Zdecydowanie nie moja bajka! Dla większości gości hotelowych, poza uczestnikami naszej konferencji,
A tak wygląda w całej okazałości hotel Swan... Czy tylko ja jestem przerażony? |
Jak na ironię, my w tym tłumie dobrze odżywionych ludzi… przymieraliśmy głodem. Jako że kompleks hotelowy położony był ponad 30 km od centrum Orlando, chcąc coś zjeść skazani byliśmy wyłącznie na hotelowe restauracje. Po kilku dniach zaczęliśmy żałować, że wzorem wielu koreańskich turystów nie spakowaliśmy do walizek makaronu ramen instant... Przed śmiercią głodową uratował nas zlokalizowany w hotelu Swan sushi bar o wdzięcznej nazwie Kimono, w którym zjedliśmy 5 spośród 5 obiadów podczas pobytu na Florydzie.
Jeden z wielu zestawów ratunkowych... |
Pozytywy? Oczywiście były. Po pierwsze – spotkanie z przyjaciółmi z AMWA, z którymi mamy okazję zobaczyć się tylko raz w roku. Po drugie – możliwość przeżycia kolejnego w tym roku lata. Na początku listopada temperatury na Florydzie oscylują w granicach 30 stopni Celsjusza, więc wykorzystywaliśmy każdą okazję, by uciec z klimatyzowanego hotelu i ogrzać się w promieniach słońca. Przy okazji, być może retoryczne pytanie które zadaję sobie podczas każdego pobytu w USA: dlaczego w amerykańskich hotelach, szczególnie tych zlokalizowanych w cieplejszych stanach, temperatura jest zawsze utrzymywana na poziomie 18 stopni? Rzadko zdarza mi się konferencja AMWA, której po całych dniach spędzonych na wykładach i warsztatach, nie przypłaciłbym przeziębieniem.
Choć wszyscy chcą odwiedzić imperium Disneya, udaje się to tylko nielicznym (tym, którzy zapłacili za bilet wstępu) |
W ostatnim dniu pobytu wybraliśmy się na wycieczkę airboat po rozlewiskach i mokradłach Central Florida Everglades i to chyba właśnie to wydarzenie będzie naszym najważniejszym wspomnieniem z tego wyjazdu. Choć zaliczyliśmy spotkanie z jedynie dwoma aligatorami i nie było to bliskie spotkanie trzeciego stopnia, przez całą trwającą około godziny wycieczkę mieliśmy nieodparte wrażenie, że spod wody i z zarośli obserwowały nas liczne pary wygłodniałych oczu. Mieliśmy też okazję spotkać bielika amerykańskiego, liczne kaczki, gęsi, czaple oraz.. krowy.
To uczucie, kiedy czekasz na spotkanie z aligatorem i spotykasz... krowy. Bezcenne! |
Odrobina wspomnień z wycieczki po mokradłach na filmie autorstwa mojej żony:
Podsumowując - w oparciu o wrażenia z tego krótkiego i nieco wyrywkowego pobytu, środkowa Floryda (a przynajmniej okolica Orlando) nie jest miejscem, do którego chciałbym wrócić. Nic na to nie poradzę – skonstruowano mnie w taki sposób, że 80% mojej opinii opiera się na pierwszym wrażeniu. I o ile do takich amerykańskich miast jak Nowy Jork, Chicago czy San Francisco mogę wracać niezliczoną ilość razy, o tyle do Orlando dobrowolnie raczej się nie wybiorę...
Wspomniałem o Nowym Jorku… Na szczęście, dopełnieniem tego wyjazdu był kilkudniowy pobyt na Manhattanie. Wrażenia z niego już niebawem.